Zatańczyły w powiewie wiatru malowane jesienią liście, wpadły do salonu przez wyprowadzające na taras szeroko otwarte drzwi i wirowały po pokoju na kształt powietrznej trąby. Rozbawione i roztańczone wplątywały się w ślizgający się po parkiecie warkocz słońca, by za chwilę w wesołym pląsie zawirować na stole. Taniec trwałby dłużej gdyby do salonu nie weszła ona. Na dźwięk jej kroków listki...