Dzisiaj obejrzałem „Kler”. W tym filmie nie ma ani jednego porządnego, dobrego księdza, a sam reżyser, uważający Kościół Katolicki za siewców zabobonu, wyciera sobie gębę Ewangelią.
Szambo, sambo, i jeszcze raz szambo. Wszystko tu jest przejaskrawione. Źli są tam nie tylko księża, ale i wierni, przedstawieni jako abserdaki – biedaki i menele. Ilości wulgaryzmów nie powstydziłby się sam Władysław...