"Siedzę już w domu w półmroku, siedzę na stołku, głowa opada mi, dotykam w końcu wilgotnymi wargami kolana, i jedynie w ten sposób zapadam w drzemkę, niekiedy śpię tak w pozycji thonetowskiego krzesła aż do północy, a obudziwszy się unoszę głowę i nogawkę mam na kolanie przemoczoną od śliny, gdy zwinąłem się tak w kłębuszek i skuliłem niczym kotek na mrozie, niczym drewno fotela na biegunach, bo...