Donald Tusk cieszy się odwrotnie proporcjonalnie do wyników pracy swojego rządu. Im większa katastrofa, tym jest weselej, czego premier dowiódł na ostatniej konferencji prasowej. Chichotał z cienkich dowcipów Rostowskiego, jakby był na Mazurskiej Nocy Kabaretowej, a nie przed obliczem milionów widzów, którzy pytają już, nie tylko o to, jak żyć, tylko czy w ogóle w Polsce da się jeszcze uczciwie...