Ksiądz od hipisów nie żyje.
Poznałem go prawie 40 lat temu w Częstochowie. Był zwykłym księdzem zakonnym, salezjaninem. Któregoś dnia przechodził przez częstochowskie pole namiotowe, gdzie zjechało się kilkuset hipisów. Brudni, obdarci, głodni. Niektórzy pod wpływem narkotyków. Rozejrzał się, zorganizował ołtarz i zaczął odprawiać mszę świętą. W tej pierwszej mszy uczestniczyło zaledwie kilka czy...