Marszakissimus Grodzki okazał się szybszy od własnego cienia. Zdefiniował też na nowo pojęcie "jutro". Najpierw ogłosił we wtorek, że głosowanie nad odrzuceniem ustawy o wyborach korespondencyjnych odbędzie się w środę, czyli następnego dnia. Potem poczekał, aż część senatorów PiS oddali się z sali obrad, żeby zmienić zadanie i zorganizować głosowanie za 8 minut! Tak więc z wtorku wieczora zrobił od razu środę w południe. Można powiedzieć, że stał się człowiekiem, który prześcignął o jedną dobę słońce... Ciekawe też, jak to się stało, iż senatorowie opozycji wiedzieli, że należy grzać...