Kiedyś wieczorem od niechcenia,
Gdy przeleciałem pilotem po kanałach,
Ujrzałem na ekranie plazmowego telewizora,
Jak jakiś głupkowaty celebryta,
Swoim nowym stylem się przechwalał…
A z oczu jego biła pogarda,
W pogardliwym uśmieszku wykrzywiły się usta,
Gdy tak ochoczo nad ,,plebsem” się wywyższał...
Szpanując drogim ciuchem markowym,
Jak to przeważnie celebryci,
Także i ten nie stronił...