Nie wiem, czy też macie to uczucie, że jak człowiek rano zaparzy kawę, usiądzie do komputera i przeczyta nagłówki z białoruskich czy rosyjskich mediów, to ma wrażenie, jakby czytał „Gazetę Wyborczą”. Może nie tę z lat 90., gdy Michnik jeszcze udawał, że walczy z komuną, ale taką dzisiejszą, co to pod redakcją iście światłą cytuje Bodnara z nabożną czcią większą niż mnich świętą relikwię.
No więc...