Przyznam szczerze, że osłabiają mnie obrońcy prof. Rońdy, komentarze w stylu "oglądałam wypowiedź i nie widziałam nic niewłaściwego". Mnie natomiast jako wyznawcę spiskowej teorii dziejów nurtuje zagadnienie, czy przypadkiem od początku szanowny pan profesor miał do wykonania określone zadanie lub nie został "przewerbowany"? Prezentacja puszek i opowieści o pingwinach wskazywałyby raczej na tą...