|
15 lat temu |
Łazarzu |
Oj fascynujący - tym bardziej, że w sumie obserwujemy zjawisko, a nie wiemy na czym polega.
Uważam, tak jak Ty, że pomimo, że nie można odmawiać Einsteinowi geniuszu, to dzisiejsza nauka, w tym także fizyka kwantowa, opiera się na najlepszych równaniach, ale nie na idealnych i prawdziwych. Są to po prostu równania, które na dzisiejszy stan wiedzy i potrzeb obliczeniowych, dają w miarę poprawne wyniki, mieszczą się w tolerancji błędu, są w zgodzie z obserwacjami, ale tak na prawdę dotyczą tych czy innych lokalnych warunków. Są to różne przyjęte stałe, które rozumiemy w sposób względny. Naukowcy długo nie znajdą równania idealnego (Einstein pragnął to zrealizować przed śmiercią, zresztą jak zapewne każdy fizyk teoretyczny) - equation of everything, theory of everything. Długoi jeszcze na to nie wpadniemy.
Oprócz stanów splątanych, o których na razie wiemy, że są i potrafimy je troszkę kontrolować (wytwarzać, utrzymywać, obserwować), a nie wiemy tak naprawdę dlaczego działają (to czyni te temat fascynującym), zawsze fascynowała mnie inna rzecz która niejako wiąże się z tym tematem. Jest to problem próżni, pustki, miejsca, które podobno nie jest wypełnione żadną formą materii. Kiedyś w szkole uczyli nas, że próżnia jest faktycznie "próżnią". Próżnia także pojawia się w szczególnej teorii względności jako próżnia absolutna, w której światło porusza (bardziej pasuje słowo przemieszcza) się z prędkością ~300 000 km/s. Ogólna teoria względności traktuje próżnię już troszkę inaczej - bardziej w kontekście nieistnienia w niej nie tylko materii, ale i także wszelkich innych oddziaływań - i to jest podejście bardziej właściwe. Szczególna teoria względności, pojęciem próżni absolutnej, wprowadza nas troszeczkę w błąd. Dlaczego? Pomyślmy w ten sposób - jeśli jest prędkość to nie możemy o niej mówić bez odległości (i czasu) - prawda? Logiczne. Jeśli jest więc odległość, to nie może ona być nicością - brakiem czegokolwiek, chociażby siatki odmierzającej nam jednostki tej odległości. Jeśli musi być jakaś siatka, powiedzmy układ współrzędnych, to musi on być także w czymś zaczepiony? Prawda? Zatem światło nie podróżuje w próżni absolutnej, rozumianej jako nicość, z prędkością 300 000 km/s, ale podróżuje w niej natychmiastowo (jeśli S=0, to z pewnością t=0, a v=+∞). Te 300 000 km/s, to prędkość światła w próżni rozumianej, jako przestrzeń wypełniona oddziaływaniami które znamy, oraz polem, którego istnienie dedukujemy teoretycznie (efekt Casimira - tzw wirtualne cząstki - jest ich na pewno mnogo, gdyż mają różne długości drgań, fali), ale nie zdołaliśmy jeszcze go wykryć doświadczalnie. Często mówi się o tym polu jako o polu Higgsa. Jak zwał, tak zwał - pole takie, cząstki takie, muszą istnieć!
No dobrze, ale czy zakładając, że jest pole Higgsa wypełnione cząstkami Higgsa (moim zdaniem musi istnieć, a odkrycie nowych bozonów jest tylko kwestią czasu), musimy zakładać także ograniczenia prędkości związane z energią potrzebną na przemierzenie przestrzeni wypełnionej tym polem? Wydaje mi się, że niekoniecznie. Zjawiska nadprzewodnictwa, nadciekłości, mówią nam przecież, że da się ominąć pewne rzeczy (oporność, lepkość) i traktować fizykę tak jakby ich nie było. Dlaczego zatem nie da się ominąć oddziaływania grawitacyjnego (którego istoty wogóle nie znamy), czy założonego pola Higgsa? Oczywiście, że się da. To tylko kwestia czasu.
I co dalej? - to jest dopiero fantastyka, potencjał, który istnieje, ale nie jesteśmy go w stanie wykorzystać, ponieważ nasza wiedza, inteligencja, narzędzia i zmysły poznawcze nie są w stanie operować na płaszczyźnie tej "magii". Jesteśmy po prostu uczącymi się cały czas głupcami, małpami.
Potencjalnie istnieją napędy, silniki, które będą w stanie wykorzystać zdolność modelowania różnego rodzaju oddziaływań, w taki sposób, aby jak np w przypadku nadprzewodnictwa, wypychały pole poza siebie jednocześnie dynamicznie stan ten modelując. Mam oczywiście na myśli również kluczowe pole Higgsa, które wg naukowców jest sprawcą masy. A co gdyby to pole oszukać (tak jak oszukujemy pole magnetyczne) i sprawić, że całkiem spore obiekty tej masy będą pozbawione? Zniknie także odległość! (zostanie jeszcze energia potrzebna na napęd, który będzie w stanie modelować nam rzeczywistość, ale to inna kwestia, którą można także wydajnie teoretycznie rozwiązać) Fascynujące i całkiem możliwe! Prawda? Wystarczy nie dać się zakuć w okowy współczesnych realiów, które warunkują jedynie naszą ziemską technologię - pamiętajmy o tym.
Są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się waszym filozofom. |
|
Nauka i technika w "Avatarze", cz.1 |
|