|
14 lat temu |
Re: Re: @Brander, |
Ha ha, ha - Zaczynanie wypowiedzi od "Zaraz tu się gromy na mnie zwala , ze nie jestem .." to pewnie nieświadoma tzw strategia prewencyjna, która ma to do siebie, że wybiega przewidywanej negatywnej reakcji na przeciw tematyzując ją już na wstępie. Mało kto chce uchodzić za przewidywalnego w jego reakcjach. Czułby się on wtedy ograniczony w swojej autonomii, sterowanym, dlatego przy takim rozpoczęciu wpisu nie pozostaje czytelnikowi nic innego jak zaprzeczyć oczekiwanej reakcji - i zachować się pozytywnie, czyli w sposób inny niż oczekiwany. W ten sposób takie negatywne rozpoczęcie zmusza, neutralizuje taki oczekiwane działanie.
Jak tam było tak tam było - nie chcę zarzucać od razu jakiś złych intencji, możliwe że zabieg był niewinny, ale dzięki temu mogę spełnić oczekiwane życzenie. No więc jak najbardziej - jak się dobrze spodziewałeś, połajanki i gromy będą:
Krytykować będę - no bo i jest za co i to tak, aby te oczekiwane "gromy" strumieniami "zwalały się za brak patriotyzmu", by sypały się jak grad z jasnego nieba rzęsistymi strumieniami prosto w zakutą makówę ... niestety także i w moją, bo początkowo moje połajanki przybrały formię essayu, w którym chciałem światopoglądowo-niezależnie, wytłumaczyć o co chodzi z tymi tym powtarzaniem i przypominaniem: "powracającym od znudzenia, ciągłym" i dlatego już nie tylko "nudnym, męczącym", ale i "prymitywnym" rozpamiętywaniem na nowo i na okrągło "rozdrapywaniem zaschłych już [rzekomo] ran".
Essay ten maiłem tu zamieścić, i pewnie bym to zrobił, choć jego formuła lekko łamie zasady komentarza, który jak wszyscy dobrze wiedzą, żeby ma być krótki i dobitny zwięźle ale lekko, ba dobrze, aby nawet humorystycznie trzymał się tematu.
Mimo to, a może nawet właśnie dlatego, jak niepoprawnym przystoi, a nawet - jak są do tego zobowiązani, chciałem te zasady świadomie naciągnąć na moją korzyść lub ominąć i "już byłem blisko, już witałem się z gąską" gdyby nie .... mała katastrofa o rozmiarach kalifonijskiego hurricane'u podczas konicówki tworzenia wpisu - pewnie jakaś kara opatrzności, ktoś pomyśli i pewnie nie bez racji. Tak więc popiół na głowę Twoją i moją, ale od początku:
Pamięć własnych dziejów i komunikacja bez tematów tabu - to podstawy istnienia kultury. Kto nie zna teraźniejszości, -a społeczeństwie: nie komunikuje tego do innych - ten nie wie kim jest i czego może oczekiwać od przyszłości.
Przeszłości jest jej kluczem, znajomość jej - warunkiem koniecznym zgłębiania interpretacji i zrozumienia tereźniejszości! Bez przeszłości - przyszłość nie istnieje.
Państwo to nie tylko geografia, wspólny język, gospodarka, ekonomia, edukacja i kilka instytucji. Państwo to także naród, kultura, przestrzeń historyczna i tradycja.
Te dwie ostatnie często są traktowane po macoszemu. Niezasłużenie! - bo zawierają cały bagaż doświadczeń, mądrość, wiedzę, strategie przetrwania i identyfikowania normalnie nie zauważalnych niebezpieczeństw i skradających się po cichu zagrożeń. Są nośnikiem jedynej i niepowtarzalnej tożsamości, bez której "rozpuścilibyśmy się jak łyżeczka cukru w europejskiej herbacie". Pierwsza jest nośnikiem bardziej formalnym - druga w postaci symboli i rytuałów.
Zabierz komuś jedną z tych części pamięci, a zabierzesz mu część tego kim jest, część jego tożsamości, która przecież jak u każdego wyrosła na bazie zebranych doświadczeń - osłabisz go, przestanie on wiedzieć kim był do tej pory, a przez to kim jest teraz, jaki sens maja jego życie, jaką funkcję - jego praca, jakie znaczenie mają symbole ukryte w jego tradycji, a jakie w jej rytuałach.
Niezrozumienie znaczenia zagęszczonego i wykrystalizownego w postaci tych rytuałów i symboli własnej tradycji można dziś, po 70 latach - licząc lata wojny, PRLu i okresu transformacji, przez krytyków określanego PRLem-bis - powszechnie obserwować. Ostatnio owo niezrozumienie znalazło swój smutny punkt kulminacyjny w medialnym hajpie, w sporze o "godne" miejsce dla Krzyża.
Obaj jesteśmy mimowolnie wielomilionowymi ofiarami właśnie tej katastrofy narodowej, amnezji dużej części zbiorowej pamięci, utraty niepowetowanej i trudnej do rekonstrukcji, zwłaszcza, że "żniwo wielkie a robotników mało". Utrata zbiorowej tożsamości odkłada się długim cieniem po i w politykach jakich wybieramy oraz w ich działaniu.
Establishment bez mechanizmów demokratycznej kontroli wychodzących bezpośrednio ze strony obserwującego argusowymi oczyma poczynania swoich swych wysokich dygnitarzy "społeczeństwa obywatelskiego", czyli społeczeństwa świadome i na bieżąco monitorującego politykę i polityków, rozumiejącego ich działanie, bez takiego właśnie - rządzący czują się bezkarnie, popada w tzw arogancję władzy.
Kto łyknął choć trochę teorii gier - wie nawet, że w warunkach ogólnie rządzącej nieświadomości politycznej w niedojrzałej demokracji, zachowania pełne buty i arogancji są kapitałem politycznym, z którego nie skorzystanie najkrótszą drogą do zostania wessanym w czarną dziurę medialnego niebytu.
Niemcy rozróżniaję: Darstellungspolityk versus Entscheidungspoliyk / medialny polityczny teatr kontra polityka/sztuka podejmowania trudnych decyzji.
A to nic innego jak właśnie znajomość kultury, tradycji i szczególnie historii ("Historia magistra vita est"), nic lepiej nie uczy jak zrozumieć klejną inscenizację polityczną przewalającą się wysokim hajpem w mediach. Jedna za drugą, bo nie ma granic - oddolnych mechanizmów demokratycznej kontroli.
Bez pełni pamięci tradycja i historia, oba słowa stają się parodią siebie samych, nierozumianym mechanicznie tylko powtarzanym balastem, uciążliwym i zbędnym obciążeniem. Jak wydmuszka lub jak pusta łuska po wystrzelonym pocisku, pozbawiona zawartości, która stanowi jej istotę. Tu - łuska słów: tradycja i kultura, odartych z pamięci ich pierwotnego znaczenia. Straszna jest ta cicha, podskórna, niewidoczna, latenie ukryta przed oczyma, spuścizna tych 70 lat tym bardziej, właśnie dotyka imponderabiliów.
Łuska bez wnętrza, kultura i tradycja bez pamięci pierwotnego znaczenia zawartości jej symboliki, jest nieosiągalne.
Bez pamięci, także tej historycznej, zrozumienie sensu własnej kultury i tradycji, ich symboliki, ich znaczenia, jest nieosiągalne. Kultura i tradycja bez pamięci pierwotnych treści, podobnie jak łuska pozbawionego wnętrza pocisku - staje się tak samo bezużyteczna. Jest pustą wydmuszką, na zewnątrz wprawdzie może jeszcze i ładnie kolorowo pomalowaną,ale w środku? - bezwartościową próżnią, jałowym folklorem.
Dla jej właściciela - oznaka bezbronności i słabości. Kultura taka - podobnie jak dla właściciela łuski, który jest w naszym przypadku jeszcze dodatkowo pozbawiany także i innych wcześniej wypełnionych treścią do niedawne jeszcze w miarę "pełnych" pocisków - [utrata kontroli społecznej nad strategicznymi sektorami, gospodarki, finansów, instytucji państwowych]- kultura taka, staje się narastająco bezbronna.
....
Ps - znowu nie pisałem wcześniej w Wordzie i cały essay mi na ten temat wzięło bezpowrotnie w łep.
Jestm zły jak osa, bo napisałem go jako wstępne tłumaczenie z niemieckiego Rykalnego Konstruktywizmu i terminu "autopoiesis" Maturany i Vareli, wraz z jego rozszerzeniem dokonanym przez Luhmana do społecznej teorii systemów, w której m.in właśnie wykazuje on, dlaczego pamięć i komunikacja stanowią właśnie te jedne jedyne dwa czynniki, które wystarczają i gwarantują autopoietyczne [same z siebie kreujące] istnienie kultur, a wyjaśnienie to, robione na wzór i poprzez analogię do zasad samoorganizujacych się organizmów żywych, jest tak pięknie, że stanowi wartość nie tylko poznawczą ale gwarantuje głębokie przeżycia estetyczne i choćby tylko dlatego warto było by je poznać.
Może się jeszcze skuszą za kilka tygodni, teraz to frustracja totalna, ale trzeba by było uzupełnić o te hasła te ogromne białe plamy w naszej pl wikpedii - jeśli z tego narodu ma coś mądrego wyrosnąć - a wstępne tam miałem własnie te wstępne tumaczenia z niemieckiego. Schade...
Były tam dokładne perzeniesienia sensu z jednego języka na drugi, które dużo czasukostowały, no i te przetłumaczone piękne cytaty.. jestem zdruzgotany. Pierwsza wersja zawsze jest niepowtarzalna i najlepsza. Powtórka to już nie to samo - no i 14 godz pracy, szukania po źródłach ... poszło w łep. A niech to ... strzeli. Przepraszam
Może jeszcze kiedyś streszczę jak wg Luhmanna niezakłócana komunikacja i pamięć są konstytuującymi siłami istnienia Kultur. Dlaczego o sile kultury decyduje każdy okruch jej bezcennej pamięci oraz jak sprawić że pamięć historyczna i tradycja nie stoją w konfrontacji z modernizacją, a dokłaniej: autopoietyką systemu w nowych warunkach.
Cóż: "sacrebleu - zaklął szpetnie książę Pan po francusku", a ja dodam": ...(^!@#$%%^&&**((+&^*&$^$%@!%$!))) ....
Pozostał mi tylko wykaz źródeł - dla cybernetyków i teortetyków sytemu polecam:
[1] http://de.wikipedia.org/wiki/Autopoiese
[2] http://de.wikipedia.org/wiki/Soziologische_Systemtheorie
[3] http://de.wikipedia.org/wiki/Radikaler_Konstruktivismus
[4] http://de.wikipedia.org/wiki/Francisco_Varela
[5] http://de.wikipedia.org/wiki/Humberto_Maturana
[6] http://pl.wikipedia.org/wiki/Niklas_Luhmann
[7] http://de.wikipedia.org/wiki/Medienwissenschaft
[8] http://de.wikipedia.org/wiki/Komplexitätsreduktion
[9] http://de.wikipedia.org/wiki/Kalkül
[a] http://de.wikipedia.org/wiki/George_Spencer-Brown
[b] http://de.wikipedia.org/wiki/Laws_of_Form
[c] http://de.wikipedia.org/wiki/Viren
[d] http://pl.wikipedia.org/wiki/Procesy_poznawcze
[e] http://de.wikipedia.org/wiki/Neurowissenschaft
[f] http://de.wikipedia.org/wiki/Neurobiologie
[g] http://pl.wikipedia.org/wiki/Epistemologia
[h] 21 maja 2010 - wywiad z prof. dr Enrique Alarconem
|
|
List otwarty do Bronisława Komorowskiego |
|