|
12 lat temu |
Kuki |
"to nie jest tak, że jesteśmy wielkim narodem, godnym naśladowania. może tak kiedyś było, ale potwornie skundliliśmy się w niewoli."
Jesteśmy wielkim narodem, z naciskiem na "wielki" i godnym naśladowania - taka jest fundamentalna teza polskości, pod którą się w pełni podpisuję.
Ofiara krwi i życia dla Ojczyzny oraz nieustanne dążenie do wolności daje najlepsze tego świadectwo.
Świadczy o tym nasza historia i niezaprzeczalne fakty z niej wyjęte, które z pewnością znasz, więc nie muszę ich przypominać.
Różnie z nami, Polakami, bywało; byli wspaniali bohaterowie, ale zdarzały się też szumowiny i zdrajcy, jak to zwykle w każdej populacji. Tych ostatnich nie da się nijak pominąć, bo jakoś tak się składa, że zło bardziej rzuca się w oczy. Może dlatego, że karmi się pychą, która jest "matką wszystkiego grzechu"?
Dobro zaś często bywa bezimienne, mniej spektakularne. Wielu by można wymieniać tych, którzy zginęli walcząc o nasz kraj, a jeszcze więcej cichych bohaterów, o których być może nawet się nie dowiemy. Dlatego nie wolno, nie wypada po prostu wątpić, bo wtedy wątpimy w ich ofiarę.
Dobro, piękno, odwaga, patriotyzm... one wszystkie nie karmią się pychą, ale czerpią z pokory. Zatem są, można powiedzieć - mało medialne, bo skromne, obliczone na "profity" wyższe niż materialne, przyziemne - na idee człowieczeństwa w najlepszym wydaniu.
To nie jest tak, żeśmy się WSZYSCY skundlili. Właśnie to nieustannie chce nam wmówić Szechter (et consortes), że wszyscy jesteśmy "umoczeni" w małości, zdradzie, podłości, więc nie mamy prawa do dumy i własnej - wolnej! - ojczyzny. Mamy święte prawo i żadne Szechtery nam tego nie odbiorą. Oczywiście, jeśli sami im tego nie oddamy.
Z jednym zgoda; teraz, po latach komunizmu (z którego jeszcze nie wyszliśmy, bo na to potrzeba wielu lat, może nawet wielu pokoleń) ciągle jesteśmy "chorzy" na postkolonializm, ale przecież zdrowienie narodu wymaga czasu, często bardzo, bardzo długiego. Ty, ja i wielu innych chcielibyśmy już, teraz żyć w wolnej Polsce, bo życie nam ucieka i szkoda nam tracić czas na ciągłe borykanie się z III Erpe. Ale Historia i Sprawiedliwość są tyle cierpliwe, co nierychliwe. Nikt z nas nie wie (nawet dr Targalski, którego tak bardzo cenię i szanuję :-), kiedy przyjdzie iskra, która rozpali ogień, ten jeden ostatni może zakręt, po którym wyjdziemy na prostą. Mądrzy ludzie, w rodzaju już wspomnianego PT eksperta, mogą tylko przewidywać na podstawie pewnych logicznych przesłanek, ale tylko przewidywać i spekulować.
Drogi Kuki, więcej optymizmu - SURSUM CORDA!
Życie jeszcze niejednym Cię zaskoczy. Pozytywnym, ma się rozumieć! :-)
Pozdrowienia.Ursa Minor
ps.
Sorry, za ten niedzielny "wykład" z optymizmu ;-) |
|
"Budapesztu nie będzie" (Józef Darski, GP) |
|
|
12 lat temu |
Trochę inne mamy wspomnienia dotyczace zajęc wf .Nie byłem |
świadkiem ani takiego zachowania wobec słabszych czy mniej sprawnych ani w szkole podsatwowej ni w liceum.
Pamiętam natomaist chłopakow z ktorych 90% marzyło by zostac Deyna ,Kozakiewiczem ,Wszołą itd.
Zajęcie mielismy ciekawe prowadzone przez dobrych wuefistow i mowy nie było o nudzie ,zimnej sali .
Pamiętam natomiast dziewczyny ktore nie były specyjalnie zainteresowane ruchem chociaz nie lubię generalizowac.
Z łezką w oku wspominam mecze siatkowki klasa na klase mecze szkoła na szkołę i wreszcie codzienne mecze na osiedlu
gdzie nigdy nie brakowało chętnych .
Lekcej w-f powinny byc przynajmniej w wymiarze 4 godz od 1 klasy sp do konca szkoły sredniej .
Sport rzezbi charaktery ,daje upust energii, zabezpiecza prawidłowy harmonijny rozwoj .
Język ojczysty ,historia ,matematyka i wuef to najwazniesze przedmioty .
Cała reszta to pochodna i bez powyzszych mozna byc tylko sprawnym cyborgiem .
Oczywiscie są wyjątki i dziewczyny ktorych powyzszy tekst nie dotyczy:) |
|
W zdechłym ciele zdechły duch |
|