Prezydent Juszczenko, który był ostatni zawiadomiony o tej wyprawie, powiedział od razu: "Jadę". Myślę, że przeczuwał, iż po sukcesie Rosjan w Gruzji może przyjść kolej na ukraiński Krym, do którego Moskwa zgłasza roszczenia - tak już w sierpniu 2008 r. śp. Lech Kaczyński oceniał plany Władimira Putina względem Ukrainy.