Zgłosiłem się sam - archiwalny wywiad z Jerzym Pawłowskim, szablistą wszech czasów

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Nie mam wcale żalu do swojego kraju i nie czuję się w nim źle. Gdybym myślał inaczej, to bym wyjechał z Polski, kiedy mi to proponowano - mówił w rozmowie z "Rz" Jerzy Pawłowski, szablista wszech czasów. Dziś mija 80. rocznica jego urodzin (zm. w 2005 roku)

(...) W 1976 roku polski sąd skazał pana na 25 lat pozbawienia wolności za współpracę z wywiadem amerykańskim. W 1984 roku przewodniczący Rady Państwa podpisał akt łaski. Rok później był pan wśród pięciu byłych agentów CIA, których Polska chciała wymienić na swojego asa wywiadu, Mariana Zacharskiego. Czterech przeszło na drugą stronę, pan został. Dlaczego?

Kiedy w 1958 roku pierwszy raz wyjeżdżałem do USA na szermiercze mistrzostwa świata, amerykański konsul zapytał mnie, czy nie chcę zostać. Odpowiedziałem mu, że jeśli z polskiej ekipy wróci do kraju tylko jeden człowiek, to tym człowiekiem będę ja. I kiedy wiele lat później, już przy okazji wymiany agentów, znowu zaprosił mnie konsul generalny USA i zapytał, czy nie chcę wyjechać do jego kraju, odpowiedziałem, że zostaję. I jeszcze mu powiedziałem, że zostaję dlatego, że to jest mój kraj i że to komuniści powinni wyjechać do Rosji, jeśli im pobyt w Polsce nie odpowiada. Ja mam pewne zasady.

A zna pan zasadę, że ucieczka jest warunkiem przetrwania gatunku?

Sugeruje pan, że gdybym wyjechał, czułbym się bezpieczniej. Czy mam przypomnieć, co mówił pułkownik Kukliński w Nowej Hucie przy okazji swojej pierwszej wizyty w kraju od czasu ucieczki do USA? Nie zapomnę jego słów: "Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ja jestem ruiną. Straciłem zdrowie, mam chorą żonę, straciłem dwóch synów". Kiedy otrzymałem ofertę wyjazdu, nie znałem jeszcze doświadczeń pułkownika Kuklińskiego, ale przecież jakąś wiedzę o bezpieczeństwie byłych agentów już miałem. Między innymi taką, że ci, którzy będą ze mną, mogą ponieść jakieś konsekwencje. Nie jest to pewne, ale hipotetycznie możliwe. Żona Szewczenki, ambasadora rosyjskiego przy ONZ, zmarła dwa tygodnie po powrocie do kraju, bo odmówiła pozostania w USA. A jego dzieci - jeden Bóg wie, gdzie one są. Taka przynajmniej jest moja wiedza o tym, bo trudno powiedzieć, jak było naprawdę. Wtedy, w Berlinie, zdecydowałem się na pozostanie w Polsce, po pierwsze, dlatego że to jest mój kraj, po drugie, dlatego że żona bardzo mnie o to prosiła. To drugie było dla mnie najważniejsze.(...)

http://www.rp.pl/artykul/10,945084-Jerzy-Pawlowski---szermierz--oficer--skazany-za-szpiegostwo.html?p=3

Brak głosów