Bezpartyjny fachowiec ds. wyborów? W PRL wpisany przez SB jako kontakt operacyjny...

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Niedawna konferencja w Moskwie polskiej Państwowej Komisji Wyborczej i rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej wywołała liczne kontrowersje. Instytucje europejskie od lat krytykują sposób liczenia głosów podczas wyborów w Rosji. Antyputinowska opozycja twierdzi, że dochodzi do fałszerstw. Podkreśla, że w niektórych regionach Rosji frekwencja wyborcza ma przekraczać 100 procent. W ostatnich wyborach prezydenckich Władimir Putin zdobył w Czeczeni ponad 99 procent głosów. Niewiele gorszy wynik miał mieć w Dagestanie czy Inguszetii. Dlatego szef rosyjskiej CKW Władimir Czurow, oskarżany jest w Rosji o fałszerstwa wyborcze i nazywany „czarodziejem Putina od urn”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Będziemy mieli wybory jak w Rosji? Członkowie Państwowej Komisji Wyborczej pojechali na szkolenia do... Moskwy

Polska PKW odpowiadała, że moskiewska konferencja „stanowiła element współpracy Państwowej Komisji Wyborczej z organami wyborczymi innych państw”.

PKW przypomniała również, że zapowiedź konferencji została ogłoszona podczas wcześniejszego spotkania z Rosjanami we wrześniu 2012 r. Okazuje się, że już w tamtym roku rosyjska i polska komisja zajmowały się m.in. rozwiązaniami prawnymi np. „w zakresie stosowania nowych technik i systemów informatycznych”. Natomiast przedstawiciele obu Komisji przedstawili referat również na następujący temat: „Technika i informatyka w wyborach. Modernizacja techniczna systemu wyborów”.

To dość intrygujący temat referatu, zwłaszcza w świetle ustaleń śp. prof. Jerzego Urbanowicza. Poseł Maks Kraczkowski ujawnił, że profesor przed śmiercią był autorem specjalnego raportu:

W raporcie znajduje się m.in. cały wydruk informatyczny wskazujący na to, że duża część materiałów analizowanych przez Państwową Komisję Wyborczą przechodzi przez rosyjskie serwery.

Warto również przypomnieć, że jednym z członków delegacji PKW na niedawną konferencję w Moskwie z rosyjską CKW był sędzia Andrzej Mączyński. Jest on jednym z ważniejszych luminarzy polskiego wymiaru sprawiedliwości. W latach 1984 – 1995 A. Mączyński był członkiem Komisji Nauk Prawnych Oddziału PAN w Krakowie. Od 1995 r. jest profesorem zwyczajnym, kieruje Katedrą Prawa Prywatnego Międzynarodowego UJ. W listopadzie 1997 r. z rekomendacji AWS został wybrany przez Sejm w skład Trybunału Konstytucyjnego. W grudniu 2001 r. powołano go na stanowisko wiceprezesa TK. Kadencję zakończył 5 listopada 2006. W 1998 r. prof. Mączyński został członkiem PKW. Po wyborze na sędziego Trybunału Konstytucyjnego złożył oświadczenie lustracyjne, że nie pracował, nie pełnił służby ani nie był świadomym i tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL. To oświadczenie lustracyjne nie zostało zakwestionowane przez Rzecznika Interesu Publicznego, a potem przez Biuro Lustracyjne IPN, czyli organy te uznały, że zostało złożone zgodnie z prawdą.

Istnieje jednak małe „ale”…

Nazwisko Andrzeja Mączyńskiego znalazło się na tzw. „liście Nizieńskiego”. Był to spis osób, które podlegały lustracji i wobec których w dokumentach udostępnionych Rzecznikowi Interesu Publicznego zachowała się tylko rejestracja w ewidencji organów bezpieczeństwa PRL. Jednak w ocenie Sądu Najwyższego fakt takiej rejestracji nie był dostatecznym dowodem tajnej współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi. Dlatego Rzecznik Interesu Publicznego nie podważał oświadczeń lustracyjnych tych osób. We wrześniu 2005 r. część tej listy opublikował tygodnik „Głos” Antoniego Macierewicza.

Po tej publikacji prokuratura wszczęła tajne śledztwo w sprawie m.in. o czyn z art. 265 § 1, czyli bezprawnego ujawnienia informacji stanowiących tajemnicę państwową.

Na osobę Andrzeja Mączyńskiego wskazali również Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, autorzy książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. Opisując orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej wskazali, że wśród beneficjentów tego wyroku są także sędziowie Trybunału. Ujawnili, że A. Mączyński znajdował się w latach 80. w ewidencji operacyjnej SB, jako kontakt operacyjny:

Co najmniej pięciu z czternastu członków TK orzekających 21 października 1998 r. w sprawie zgodności ustawy lustracyjnej z konstytucją łamało fundamentalną zasadę prawa rzymskiego „nemo iudex in causa sua” [tzn. „Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie”]. Przypadek wieloletniego agenta SB sędziego Zdzisława Czeszejko-Sochackiego został opisany w prasie. (…)

Sędzia Andrzej Mączyński pozostawał w ewidencji operacyjnej SB w latach 1985–1990 jako kontakt operacyjny Wydziału III-1 WUSW w Krakowie. Ferdynand Rymarz, obecnie przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, po raz pierwszy został zarejestrowany przez WSW w Krakowie w czasie pełnienia służby wojskowej w latach 1961–1962 jako informator o pseudonimie „Czarny”. Jego akta, zarchiwizowane pod nr. ZA-720, zostały później zniszczone. Zachowane materiały archiwalne pozwalają na ustalenie, że F. Rymarz został ponownie zarejestrowany przez Wydział II KW MO w Lublinie w 1965 r. pod nr. 5008 jako TW ps. „Fred”. Materiały zdjęto z ewidencji w 1969 r. i zarchiwizowano pod nr. I-9736 (zniszczone najprawdopodobniej w 1990 r.). Ponowne zarejestrowanie, tym razem jako KO ps. „R.F.”, nastąpiło w 1985 r. W tym wypadku można założyć, że KO był wykorzystywany do kontroli operacyjnej adwokatury. W 1990 r. materiały zdjęto z ewidencji i zniszczono. W wypadku F. Rymarza sądowi przedłożono nie mniej niż kilkanaście dokumentów dotyczących jego wcześniejszej działalności, brakowało jednak dowodów tzw. materializacji współpracy, czyli doniesień. Takich informacji brakowało też w sprawie Andrzeja Mączyńskiego. Obaj wspomniani sędziowie „oczyścili się” z publicznie pojawiających się zarzutów współpracy z komunistycznymi organami bezpieczeństwa państwa według reguł prawa, które wcześniej ustanowili.

za: Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, Warszawa 2008 r., s. 238 – 239.

Konstatacja historyków IPN dotycząca faktu, że „wspomniani sędziowie „oczyścili się” z publicznie pojawiających się zarzutów współpracy z komunistycznymi organami bezpieczeństwa państwa według reguł prawa, które wcześniej ustanowili”, była w następnych latach wielokrotnie przywoływana i cytowana, np. przez prof. Andrzeja Zybertowicza. Nie jest znana reakcja któregoś z opisanych sędziów.

Abstrahując od tych spraw lustracyjnych warto wskazać na inny problem dotyczący archiwów po organach bezpieczeństwa PRL. Kilka tygodni temu „Nasz Dziennik” wskazał, przywołując raport Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na temat współpracy SB z KGB, że informacje o Polakach

zarejestrowanych przez SB w systemie w latach 1977--1990 mogą obecnie znajdować się jedynie w rękach służb specjalnych Rosji. Dane te mogą zawierać kilka lub nawet kilkanaście tysięcy nazwisk – z pewnością były wprowadzone przez innych abonentów systemu, w tym szczególnie Rosjan.

Warto również przypomnieć inny fragment wspomnianego raportu ABW, który również cytował „ND”:

Można jednak przypuszczać, że zgromadzone na przestrzeni 13 lat informacje, które były skrupulatnie zbierane i opracowywane przez Aparat Roboczy [KGB w Moskwie – przyp. red.], zachowały się w doskonałym stanie i były wykorzystywane przez KGB, a najprawdopodobniej rosyjskie służby specjalne nadal do nich sięgają.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Rosjanie mogą posiadać oryginalną teczkę pracy Lecha Wałęsy.” Co znajduje się w moskiewskim archiwum po KGB?

Dlatego z perspektywy archiwów Łubianki zupełnie inaczej można oceniać procesy demokratyczne zachodzące w niedawnych krajach satelickich, zaś kolejne wybory mogą stanowić interesujący wkład w poszerzanie wiedzy na temat przezwyciężania tzw. tajnych zakamarków ludzkiej duszy.

Na koniec przypomnijmy jeszcze, że według doniesień medialnych:

przedstawiciele rosyjskiej komisji wyborczej krótko skomentowali spotkanie z kolegami z Polski. Stwierdzili, że było ono bardzo owocne.

Nic, tylko pogratulować…

Piotr Bączek

http://wpolityce.pl/artykuly/54946-bezpartyjny-fachowiec-ds-wyborow-w-prl-wpisany-przez-sb-jako-kontakt-operacyjny-potem-na-liscie-nizienskiego-ostatnio-debatowal-z-czarodziejem-putina-od-urn

Brak głosów