11-letnia Erwina, pierwsza dziecięca ofiara II wojny w Gdańsku

Obrazek użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
Artykuł
11-letnia Erwina, pierwsza dziecięca ofiara II wojny w Gdańsku

Autor: Dorota Karaś

Data publikacji: 2013-06-23

Erwina Barzychowska Fot. Materiały Muzeum Poczty Polskie

Erwina Barzychowska z bratem Janem i Małgorzatą Pipkową Fot. Materiały Muzeum Poczty Polskiej. Gdynia 1938 rok.

Pocztowiec Bernard Majewski (w kapeluszu) na spacerze z żoną Jadwigą i bratem Fot. własność Jolanty Sikorowskiej

Bernard Majewski, jeden z obrońców Poczty Polskiej (ostatni po prawej) z rodziną w grudniu 1937 roku. Fot. własność Jolanty Sikorowskiej

Atak na Pocztę Polską w Gdańsku 1.09.1939 roku Fot. Materiały Muzeum Poczty Polskiej

Uroczystości 3 maja w 1937 roku na stadionie Polskiej Rady Sportowej w Gdańsku Fot. Materiały Muzeum Poczty Polskiej

Znaczek wyemitowany przez Pocztę Polską w Gdańsku Fot. Materiały Muzeum Poczty Polskiej

Pierwszym dzieckiem w Gdańsku, które padło ofiarą Niemców w dniu rozpoczęcia II wojny światowej, była 11-letnia Erwina Barzychowska. Razem ze swoimi opiekunami znajdowała się w budynku Poczty Polskiej. Muzeum Poczty poszukuje zdjęć siedmiu pocztowców, których twarzy nie znamy do dnia dzisiejszego.

Tę historię zna każdy uczeń: 1 września 1939 roku nad ranem, równocześnie z ostrzałem Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein, Niemcy atakują budynek Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku.
 

W środku znajduje się 55 pocztowców, dozorca, jego żona oraz ich 11-letnia podopieczna, Erwina Barzychowska. Poczta ma się bronić sześć godzin, po tym czasie ma przyjść wsparcie polskiego wojska z Gdyni.

Rozpaczliwa obrona trwa kilkanaście godzin, a nie jak zaplanowano - sześć. Wychodzący z budynku z białą flagą Jan Michoń, dyrektor Okręgu Poczt i Telegrafów w Gdańsku, zostaje zastrzelony przez Niemców.

74 lata od tamtych zdarzeń wciąż nie znamy twarzy niektórych z obrońców. Muzeum Poczty Polskiej, które mieści się w budynku zaatakowanym we wrześniu 1939 roku, poszukuje fotografii pocztowców. Na wystawie, którą przygotowuje, chce przypomnieć ich historię - nie tylko tę tragiczną i zawodową, ale również prywatną.

Pocztowiec ćwiczy głos

- Przez kilkadziesiąt lat o pocztowcach z Gdańska mówiło się praktycznie tylko w kontekście bohaterskiej obrony budynku - tłumaczy Ewa Malinowska, kierownik Muzeum Poczty Polskiej, oddziału Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. - Chcemy od tego odejść, pokazać tych ludzi od prywatnej strony, wytłumaczyć, skąd wzięła się ich postawa. O niektórych wiemy sporo dzięki rodzinom, które utrzymują z nami kontakt. Część znamy tylko z nazwiska i stanowiska. Dopiero teraz zaczynamy odtwarzać ich losy, szukać powiązań rodzinnych, dowiadywać się, czym zajmowali się przed wojną, w czasie wolnym.

Wśród pocztowców, których losy są znane, jest podreferendarz Alfons Flisykowski, który z żoną i dwójką dzieci zajmował służbowe mieszkanie w budynku Poczty Polskiej w Gdańsku. Żona pocztowca była zapaloną lekkoatletką, działała w polskich klubach sportowych. Flisykowski był jednym z sześciu obrońców, którym udało się uciec z budynku. Był ranny w nogę, został złapany 2 września.

Dozorca, jego żona i ich podopieczna

Dzień przed atakiem budynek poczty opuszczają mieszkające w służbowych pomieszczeniach kobiety i dzieci. Pozostaje jedynie Małgorzata Pipkowa, żona dozorcy i ich podopieczna, Erwina Barzychowska. Dziewczynka była przez małżeństwo wychowywana - prawdopodobnie trafiła do Gdańska z Kaszub po śmierci matki, krewnej Małgorzaty Pipkowej.

- Żona dozorcy świadomie podjęła decyzję, by zostać w budynku - mówi dr Janusz Trupinda z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. - Nie chciała zostawiać męża i domu. Podczas walk pomagała obrońcom, opatrywała rannych. Piekło rozpętało się, gdy pocztowcy schronili się w piwnicy, do której Niemcy wpompowali benzynę i podpalili ją miotaczami ognia. Zachęcała ich wówczas do wspólnego odmawiania modlitwy.

Oślepiona kobieta z karabinem

Przed godz. 19 zapada decyzja o kapitulacji Poczty. Nie nadeszła spodziewana pomoc ze strony Wojska Polskiego. Podczas walk i w ogniu ginie ośmiu obrońców. Dozorca Jan Pipke wychodzi z piwnicy tak poparzony, że widać jego gołą czaszkę. Umiera nazajutrz. Poparzona jest również Małgorzata Pipkowa. Kobieta jest oślepiona, nic nie widzi. Przed budynkiem poczty Niemcy wciskają jej jeszcze do ręki karabin i filmują. Jej zdjęcie zostaje wykorzystane przez hitlerowską propagandę, a ona sama ochrzczona jako "Flintenweib" - "Kobieta z karabinem". W szpitalu, do którego trafia, siostry zakonne myją jej poparzone ciało szarym mydłem. Ból jest nie do zniesienia. Zamiast na salę szpitalną Pipkowa trafia do kostnicy, tam spędza noc.

- To było bezinteresowne bestialstwo - mówi dr Janusz Trupinda.

W bardzo ciężkim stanie jest również Erwina. Umiera dopiero po siedmiu tygodniach męczarni, w październiku 1939 roku. Trudno wyobrazić sobie, co mogło spotkać dziecko przed śmiercią w niemieckim szpitalu.

- Erwina Barzychowska była pierwszym dzieckiem w Gdańsku, które padło ofiarą Niemców po rozpoczęciu II wojny światowej - mówi Ewa Malinowska.

+ zobacz powiększenie

Gdyby zawiódł wyżej zamieszczony kierunkowskaz (@Onwk):

m.trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/55,106540,14146028,,,,14146092.html

Uciekli z poczty, poszli na piwo

Sześciu pocztowcom udaje się uciec z budynku. Znajdują schronienie w kamienicy przy ulicy Sukienniczej, w pobliżu poczty.

- Zostawili tam zniszczone mundury i legitymacje i przebrali się w znalezione ubrania cywilne - opowiada dr Janusz Trupinda. - Starali się wtopić w tłum, dwóch z nich poszło na piwo do restauracji przy ulicy Grodzkiej. Wokół toczyło się jeszcze normalne życie. Atak na pocztę przypominał dzisiejszą akcję policyjną, trwała walka, ale większość mieszkańców nie zdawała sobie sprawy co działo się w tym punkcie Gdańska.

Ranny Alfons Flisykowski spędził noc pod schodami budynku przy ulicy Sukienniczej, został złapany 2 września. Leona Fuza aresztowano dopiero w grudniu 1939. Pozostałej czwórce - Andrzejowi Górskiemu, Augustynowi Młyńskiemu, Władysławowi Milewczykowi i Franciszkowi Mielewczykowi - udało się przeżyć wojnę. Przez długi czas PRL-owskie władze traktowały ich podejrzliwie, nie wierzono, że faktycznie bronili Poczty Polskiej. Przez pewien czas sądzono, że walk nie przeżył żaden z obrońców - życie ocaliła jedynie Małgorzata Pipke. Po jej śmierci w 1963 roku gazety ogłosiły, że umarła "ostatnia obrończyni Poczty Polskiej w Gdańsku".

- Powołano specjalną komisję, która miała ustalić, czy czwórka pocztowców rzeczywiście brała udział w walkach - mówi dr Janusz Trupinda. - Na ich korzyść przeważyły zeznania Anastazji Geschke, która w 1939 roku mieszkała przy ulicy Sukienniczej w Gdańsku. Potwierdziła, że po powrocie do domu 1 września znalazła na podłodze brudne ubrania i dokumenty pocztowców. Odniosła je na policję, została przesłuchana. Mundury i papiery zarekwirowano.

Rozstrzelani i uniewinnieni

Obrońcy, którzy przeżyli atak na pocztę - w sumie 38 osób - byli sądzeni w dwóch procesach przez sąd polowy. Wszyscy zostali skazani na śmierć za bojówkarstwo. Rozstrzelano ich prawdopodobnie 5 października 1939 roku, na poligonie gdańskiej policji na terenie dzisiejszego osiedla Zaspa. Jednym z kierujących egzekucją był Max Pauly, późniejszy komendant obozu koncentracyjnego Stutthof (rok po wojnie został skazany na karę śmierci przez powieszenie).

Obrońcy Poczty Polskiej zostali uniewinni dopiero osiemnaście lat temu, przez sąd w Lubece, który przeprowadził rewizję procesu pocztowców. Kurt Bode, sędzia, który prowadził wojenny proces, i Hans Giesecke, oskarżyciel w tej sprawie, po wojnie piastowali wysokie stanowiska w niemieckim sądownictwie. Zmarli w późniejszych latach, jako cenieni prawnicy.

Resztki obuwia wydobyte z grobu

Miejsce egzekucji pocztowców odkryto dopiero 28 sierpnia 1991 roku. Na zbiorową mogiłę trafili robotnicy, pracujący przy budowie garaży na Zaspie. Szczątki ekshumowano i powtórnie pochowano. Z ziemi wydobyto również przedmioty osobiste - okulary, agrafki, podeszwy butów.

- Często patrzę na resztki obuwia wydobyte z grobu i zastanawiam się, jak wyglądał człowiek, który je nosił - mówi Ewa Malinowska. - Dlatego chcemy odtworzyć jak najwięcej szczegółów z życia obrońców. To trudne po tylu latach, tym bardziej że nie znamy nawet twarzy niektórych z nich.

+ zobacz powiększenie

Gdyby zawiódł wyżej zamieszczony kierunkowskaz (@Onwk):

m.trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/55,106540,14146068,,,,14146092.html

Ich twarzy nie znamy

Muzeum Poczty Polskiej poszukuje fotografii i wszelkich informacji dotyczących siedmiu obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Są to:

- Jan Pipke, dozorca, zmarł 2.09.1939 roku w szpitalu w Gdańsku (mieszkał w budynku poczty, jego zdjęcia i pamiątki spaliły się podczas walk)

- Bronisław Szulc, pocztylion, zginął podczas obrony

- Stanisław Rekowski, urodzony w Piechowicach, ekspedient, zginął podczas obrony

- Franciszek Magulski, urodzony w Zaleziu, starszy ekspedient, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie

- Alojzy Franz, urodzony w Nakle, starszy asystent, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie

- Florian Budziak, urodzony w Bydgoszczy, pocztylion, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie

- Stefan Bączkowski, urodzony w Wielu, pocztylion, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie.
 

 

 

Brak głosów

Komentarze

Ich twarzy nie znamy do dziś.

Dlatego Muzeum Poczty Polskiej poszukuje fotografii i wszelkich informacji dotyczących siedmiu obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku.

Są to:

- Jan Pipke, dozorca, zmarł 2.09.1939 roku w szpitalu w Gdańsku (mieszkał w budynku poczty, jego zdjęcia i pamiątki spaliły się podczas walk)

- Bronisław Szulc, pocztylion, zginął podczas obrony

- Stanisław Rekowski, urodzony w Piechowicach, ekspedient, zginął podczas obrony

- Franciszek Magulski, urodzony w Zaleziu, starszy ekspedient, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie

- Alojzy Franz, urodzony w Nakle, starszy asystent, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie

- Florian Budziak, urodzony w Bydgoszczy, pocztylion, rozstrzelany 5.10.1939 r. na Zaspie

 

Kontakt z Muzeum Poczty Polskiej:

Gdańsk

ul. Obrońców Poczty Polskiej 1/2

tel. 058 301 76 11

e-mail: muzeum.poczty@mhmg.pl

 

 

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#415980