Obozy koncentracyjne pomysłu pana Rz. jako sposób na "bezwzględną walkę z hejtem

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Wywiad Andrzeja Rzeplińskiego przeprowadzony przez dziennikarkę „Gazety Wyborczej” Dorotę Wysocką-Schnepf, żonę byłem ambasadora Polski w USA przynosi prawdziwe rewelacje. Właściwie jeśli się nie wie: who is who i what is what? Czyli: kto jest kim i co jest czym, to można, czytając newsy (po polsku: doniesienia, wiadomości bieżące) wcale nie wiedzieć kto, kiedy i o czym mówi.

Przykład aż kłujący w oczy, to właśnie fragment owego wywiadu. Oto on:

„Dzisiaj słyszałem, jak publicyści mówili, że trzeba zacząć bezwzględną walkę z hejtem. I co? Zrobimy kilka obozów koncentracyjnych, każdy na trzydzieści tysięcy ludzi? Bo taka masa jest tych najbardziej zajadłych. Czy powinien powstać jakiś narodowy program? Czy to będzie tak, kiedy dochodzi do obalenia systemu autorytarnego czy totalitarnego? Potem prawnicy i politolodzy mówią o „de”. Denazyfikacji, dekomunizacji, już nie chcę powiedzieć o „depisyzacji”.

Ale rzecz w tym, że to powiedział, a jeszcze dokładniej, tylko o to „de” mu chodziło. I unika słowa: mowa nienawiści, a używa dziś modnego w półświatku, a ochoczo adoptowanego przez wielu polityków i dziennikarzy kolokwializmu: hejt. Już nie chodzi o zaśmiecanie języka polskiego, bo to dziś istna plaga, ale o to, by dać listek figowy innej pladze. A jest nią sięganie po inwektywę i nienawistny charkot, kiedy braknie już jakiegokolwiek argumentu mającego za sobą jakiś zrozumiały konkret. Właśnie wtedy w sukurs przychodzi ów hejt. Bo nic nie znaczy, a jednak jest jedną z wielu inwektyw, jakimi posługuje się publicznie „totalna”, rzekomo walcząca z językiem nienawiści, co także czyni, oczywiście rzekomo, pan b. prezes TK. Dziennikarka przeprowadzająca wywiad jest tu jak ulał.

Pan Rzepliński w tej dziedzinie doszedł do mistrzostwa. Te procedury, jakie wymienia a rozpoczynające się na „de” dla kamuflażu przesłania pojęciami dekomunizacji, denazyfikacji. Ani jedno ani drugie nigdy nie nastąpiło, i gdyby pan b. prezes TK trochę lepiej znał historię i potrafił myśleć kategoriami faktu, a nie wydumanej przez siebie rzeczywistości, to nie posługiwałby się takimi terminami, sprytnie wkładając je w usta prawników i politologów. Wiadomo, że w Niemczech denazyfikacja nigdy do końca nie nastąpiła, a dekomunizacja w Polsce? Przede wszystkim nie dokonała się wobec kasty, do której on sam należy i jestem przekonany, że gdyby ją oczyszczono z kanalii, nie byłoby tej napakowanej nienawiścią, jak granat środkami wybuchowymi, agresji libertyńskiej lewicy, która opanowała i niszczy Unię Europejską i wszystko, co temu Orwellowskiemu planowi się sprzeciwia.

Słowo „depisacja” – ku niemu kluczył przez całe czas pan były prezes, umyślnie wplatając je w chybioną i rzekomą czystkę po nazizmie i komunizmie – jest haniebnym, tu użyję tego paskudnego neologizmu – hejtem, przed którym cofnąć powinien się każdy przyzwoity człowiek. A to o obozach koncentracyjnych w powszechnym odczuciu kwalifikuje się do kryminału. Oczywiście pan b. prezes tego nie wie, bo przywykł do immunitetu, podobnie, jak wielu, dla których prawo było niczym więcej, jak tylko drabiną prowadzącą do przywilejów, bezkarności i kolosalnych fortun.

A więc, panie b. prezesie, nie depisacja, ale spóźniona, bo spóźniona, lecz konieczna weryfikacja pańskiej kasty, to już teraz jedyny warunek pozbycia się nawisu spuścizny peerelowskiej i antypolskiej machinacji pańskich kumpli z Brukseli i Strasburga, marzących stale jeszcze o Polsce kolonialnej wyzbytej swej tożsamości. Tej samej, jaka nie pozwoliła jej zginąć w czasie zaborów, okupacji niemieckiej i sowieckiej.

Wierzymy że Opatrzność Boska stanie i tym razem po naszej stronie i obroni nas przez takimi patriotami, jak pan i przed pańskimi obozami koncentracyjnymi.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (19 głosów)

Komentarze

na hejterów

 

już hejt zaczyna kręcić

na hejterów powrozy

nieczynne się uruchomi

koncentracyjne obozy

Vote up!
6
Vote down!
0

jan patmo

#1578872

w języku ojców, spadkobiercy po kolaborantach z nienawidzącymi Polaków najeźdźcami.
O, nie o depisyzację chodzi takm synom i córom  - im nie wystarczy zarządzać Polakami. Tu ochodzi o dokończenie dzieła okupantów i całkowitą depolonizację. Tylko trochę niebezpiecznie byłby mówić o tym otwarcie, więc zabawiają się taką "inteligentną" grą słówek.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1578893

  Witam! Księże Profesorze, jak tu się dziwić, przecież te rzepy, to scheda pokoleniowa sowieckich pachołków. Te cwane gapy obrosłe tłuszczem  w swoim mniemaniu z zadufaną bezkarnością inaczej nie potrafią. Ruszyć ich może, tylko upokorzony naród, jak dłużej to potrwa. 100 lecie odzyskania Niepodległości przez państwo Polskie, a ta nasza Niepodległość jest nadal dławiona przez kundli i obcych. Pozdrawiam! 

Vote up!
8
Vote down!
0

ronin

#1578895

Cóż dziwnego ,że trzeba ekwilibrystyki logicznej aby upowszechniać wizję powrotu czerwonego feudalizmu? Ponieważ nadań i przywilejów nie da się tłumaczyć dorobkiem (choć ktoś bezustannie próbuje posuwając się do nadawania nieprzysługujących tytułów naukowych czy honorowych) pozostaje przedstawiać normalną demokrację jako rzecz w dziejach świata niesłychaną skutkującą katastrofą zniszczenia. Naturalne to zjawisko,że elementy szkieletu zgniłego cielska monstrualnego komunistycznego potwora fosforyzują zwodniczą poświatą nim upływ czasu ukryje je na zawsze zasypując banalnym pyłem codzienności.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1578912

.. nie będzie możliwa bez RE-POLONIZACJI me(n)diów . Zmiany jakie po-woduje w umysłach - permanentne korzystanie jako podstawowego źródła informacji - n.p. - z wsi 24 - po-woduje nieodwracalne zmiany w percepcji . Wiem to z obserwacji wielu (dobrych) znajomych - dla których "cała prawda - całą dobę" - załączona jest prawie " na okrągło" ...

Vote up!
4
Vote down!
0

ke-fas

#1578929

moje obserwacje są identyczne. I wnioski też - bez doprowadzenia do normalności rynku medialnego za inne reformy nawet nie bardzo jest się po co brać bo to jest z góry skazane na porażkę. Druga macka do odcięcia to "fundacje". Nieodmiennie zdumiewa, że z doświadczeń 2005-7 nie wyciągnięto absolutnie żadnych wniosków.

Natomiast czy zmiany w mózgu są rzeczywiście nieodwracalne to trudno powiedzieć - bądź co bądź oni potrzebują codziennych dawek trucizny i codziennych interpretacji kolejnych bieżących wydarzeń. Mam wrażenie, że bez tego para bardzo szybko by uszła. Na nagły przypływ miłości do Polski oczywiście nie ma co liczyć, ale przywrócenie chociaż elementarnego zdrowego rozsądku wydaje się możliwe.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1578999