Joanna Mucha, czyli precedens bardzo niebezpieczny…

Perspektywa referendum, w którym zadane będą pytania o wiek emerytalny, o zgodę rodziców na pójście sześciolatków do szkoły oraz o zakaz sprzedaży lasów, stała się przyczyną nagłej biegunki członków partii obywatelskiej (d.robotniczej) oraz samej E. Kopacz. Wstrząśnięta i wzruszona prezeska rady ministrów stwierdziła podczas konferencji prasowej - po kolejnym, objazdowym posiedzeniu rządu: Chciałabym, aby ci, którzy tak chętnie namawiają do formułowania kolejnych pytań, odpowiedzieli wszystkim obywatelom, jakie to będzie miało konsekwencje finansowe…

Zatroskanej prezeski rady ministrów nie interesują jednak konsekwencje finansowe już zadanych przez Bronisława Komorowskiego pytań, na które Polacy odpowiedzą lub nie w dniu 6 września. Sam koszt wrześniowego referendum wyniesie bowiem 100 mln złotych, czyli dwukrotnie więcej niż budżet wydaje co roku na finansowanie partii. Najbogatsza partia chciałaby jednak, aby Polacy opowiedzieli się we wrześniowym referendum za zakazem finansowania partii z budżetu, czyli zgodzili się na przejście Polski z powszechnego, europejskiego systemu partyjnego na system białorusko-ukraiński.

Możliwość finansowania partii przez biznes, lub przez tzw. prywatnych inwestorów to marzenie każdego liberała, któremu jest oczywiście bliżej do oligarchy niż do zwykłego człowieka. Bo jaki to zwykły człowiek wyda choćby złotówkę na partię, która przez osiem lat podwyższyła mu 20-krotnie podatki, zwiększyła wiek emerytalny, okradła fundusze emerytalne i zamiotła pod dywan wszystkie afery ? Kto wyda choćby złotówkę na taką Muchę Joannę, która jako minister sportu wyprowadziła z ministerstwa prawie 6 milionów złotych na wsparcie upadającej artystki Madonny ?

W biegunce po reżimowych stacjach telewizyjnych nie zabrakło więc i Muchy. Joanna Mucha to przecież jeden z największych paradoksów naszej obywatelskiej (d. robotniczej) demokracji. W tej, stworzonej przez partię obywatelską do spółki z partią ludową demokracji – stała obecność takich osobników jak Joanna Mucha jest przecież normą, podczas gdy w normalnych państwach, ktoś kto naraził budżet państwa na wielomilionowe straty – sam by się wycofał z życia publicznego. Ale do tego czynu trzeba mieć odrobinę honoru i poczucia wstydu. Skoro go nie ma Joanna Mucha, to przynajmniej partia wycofała by Joannę Muchę. Ale „nasza” partia obywatelska – choć wycofała Muchę z ministerstwa sportu – to teraz powierzyła Musze… rolę rzecznika sztabu wyborczego PO !

Mucha, podobnie jak Kopacz zatroskana perspektywą referendum przy okazji wyborów październikowych, mówi w „Faktach po Faktach”, czyli  w naszej ulubionej, reżimowej stacji TVN24: - Byłby to precedens bardzo niebezpieczny. Ta praktyka nie była w Polsce jeszcze stosowana…

A przecież sama Mucha jest niebezpiecznym precedensem w polskiej polityce, gdzie minister za nic nie odpowiada. Nawet za sprzeczne z prawem wyprowadzenie budżetowych pieniędzy do kieszeni upadającej, amerykańskiej gwiazdy. Bo wiadomo – tam w Ameryce będą o nas dobrze mówić ! Mamy więc precedensową Muchę na wszystkich stacjach i na wszystkich ekranach, gdy poucza PIS o konieczności troski o budżet państwa. Budżet przecież nie wytrzyma sytuacji, by Polakom zabierano mniej podatków, lub gdyby pracowali tak samo długo jak Niemcy !  Wprawdzie w Stanach Zjednoczonych organizowane są referenda przy okazji wyborów, ale przecież „kura nie ptica – Polsza nie America !”

A wystarczyłoby takiej Musze zadać jedno pytanie w dyskusji, zorganizowanej przez reżimową stację telewizyjną: „A czy już się pani rozliczyła z tych 6 milionów, które wyprowadziła pani z ministerstwa sportu na koncert Madonny ?” Precedensem i to niezwykle groźnym jest to, że Mucha nadal bryluje w polityce – przez nikogo nie niepokojona o swoje „dokonania” jako ministra sportu..

Z badania NIK wynika, że ubiegłoroczny koncert Madonny na Stadionie Narodowym był finansową porażką. Ministerstwo Sportu straciło na nim prawie 5 milionów złotych. Nieudana inwestycja resortu zainteresowała prokuraturę, która wszczęła w tej sprawie śledztwo. Niegospodarność ministry Muchy polegała na sponsorowaniu koncertu Madonny ze środków publicznych, pochodzących z rezerwy celowej przeznaczonej na zadania związane z Euro 2012 oraz na upowszechnianie sportu wśród dzieci i młodzieży w zakresie piłki siatkowej (sic!) Skarb Państwa stracił na tym przedsięwzięciu ponad 4,6 mln złotych Kilka tygodni temu ukazał się raport NIK, w którym stwierdzono, że Ministerstwo Sportu wsparło organizację koncertu Madonny kwotą 5,8 miliona złotych. Narodowe Centrum Sportu, które wówczas zarządzało Stadionem Narodowym, przekonywało resort, że występ "królowej popu" będzie komercyjnym sukcesem. Przewidywania NCS nie sprawdziły się jednak, a resort odzyskał zaledwie 1,2 miliona złotych. Co więcej, NIK uznała, że środki wydane na koncert Madonny pochodziły z niewłaściwej rezerwy celowej…

Joanna Mucha, jako szef sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej jest więc groźnym precedensem. Jest jawną kpiną z obywateli, których partia obywatelska skubie z każdej złotówki, przymykając oczy na jawne afery, w tym nie tylko na wyprowadzenie z budżetu państwa pieniędzy na koncert Madonny. Przecież następny po Musze minister sportu już się zapisał złotymi zgłoskami w panteonie członków partii, wywodzącej się wprost z aferałów. Chodzi o kontrolę oświadczeń majątkowych byłego już ministra Biernata z lat 2011-2014.

Według informacji reporterów RMF FM, kontrola CBA potwierdziła wątpliwości dotyczące zakupu samochodu terenowego Land Rover . Ponadto, na rachunku bankowym pojawiły się pieniądze, zaś poseł „naszej” obywatelskiej partii nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć, skąd je miał, choć kupił wcześniej drogi samochód. Biernat kupił też ponad hektarową działkę, która też nie znalazła się na w oświadczeniu majątkowym. Polityk tzw. partii obywatelskiej zapewnia, że nie popełnił żadnego przestępstwa, tylko się pomylił…

Jest więc niewątpliwe, że w przypadku finansowania partii tzw. obywatelskiej z kieszeni oligarchów a nie z budżetu państwa – nikt by się dzisiaj nie czepiał wybitnych członków PO o pochodzenie ich majątków. Także niejaka Martyna Krywko – kandydatka z ramienia PO na posła nie musiałaby rezygnować z kandydowania po tym, jak poinformowała koleżankę o imprezce zorganizowanej przez PO za budżetowe pieniądze: „Kopaczowa tam będzie, jacyś ministrowie i ja nie mogę jechać, (…) i pomyślałam, że ty i Przemo byście chcieli. (….) Autokarem, tam masz hotel, imprezę, żarcie i wódę za darmo. Tak, za darmo. Tak za darmo, partia płaci. Nie, no tam musisz udawać, że jesteś za Platformą i w ogóle – hahahaha”...

Ewa Kopacz nie odpowie przecież za konsekwencje finansowe ośmioletnich rządów Platformy. Nie zapyta, skąd Biernat wziął pieniądze na swój nieujawniony majątek. Skąd Platforma bierze kasę na cykliczne imprezki ? Skoro już dzisiaj - za rządów koalicji PO-PSL  - można uczestniczyć w imprezkach partyjnych, gdzie dowieziony autokarem do hotelu można za friko się nażreć i nachlać udając, że się popiera Platformę – to jakie możliwości otworzą się przed społeczeństwem, gdy Platformę tzw. obywatelską finansować będą oligarchowie !? Będą to po prostu możliwości nieograniczone ! Po prostu Eldorado !  

Zapewne dlatego w dniu 6 września obywatele tłumnie pobiegną do urn wyborczych, by zrealizować największe marzenie partii, która jak sama nazwa wskazuje należy już do obywateli, a nie tylko do robotników. Wystarczy zatem jeszcze parę występów rzeczniczki sztabu wyborczego PO, czyli Joanny Muchy, by Platforma - podobnie jak upadająca gwiazda Madonna – została dofinansowana przez społeczeństwo na kolejną kadencję. Taki jest przynajmniej zamysł partii.…