Obibok na własny koszt - koledzy się go bali
Kapuś? Agent? Prowokator? Wszystko na to wskazuje.
Czy teraz buduje swoją legendę? Uwiarygadnia się, by dalej kontynuować swą podłą robotę. Szkodzić i niszczyć przeciwników jego ubeckich mocodawców?
Wszystko możliwe... Napisał o sobie: "[...] Jako ranna osoba biorąca udział w wydarzeniach grudniowych 1970 roku, uczestnik strajku w czerwcu 1976 roku oraz niepośledni uczestnik – straż porządkowa - strajku w sierpnia 1980 roku oraz współorganizator – członek komitetu strajkowego - strajku okupacyjnego w stanie wojennym, właściciel prywatnej tajnej drukarni na gdańskiej Oruni piszący, kserujący, powielający i kolportujący ulotki na gdańskiej starówce swojego autorstwa oraz przedruki innych ulotek, które wpadały w moje ręce mógłbym wiele napisać o gdańskiej opozycji konstruktywnej oraz o ludziach, którzy w niej brali udział, którzy dziś pokazali swoją prawdziwą łajdacką w większości twarz, z którymi nie mam przyjemności utrzymywać jakichkolwiek kontaktów.[...]" Czyżby? Tak zwani ranni w tragedii Grudnia 1970 roku, w której brałem osobisty udział w Gdański i Gdyni, to zazwyczaj zomowcy i prowokatorzy, uszkodzeni przez protestujący tłum. Ja swoje rany leczyłem w domu i wolałem się z tym nie wychylać, bo groziło to jeszcze gorszymi konsekwencjami. W sierpniu 1980 roku rzeczony obibok stał na bramie Gdańskiej Stoczni Remontowej i odnotowywał ruch protestujących. Bardzo ważne miejsce z punktu widzenia służb bezpieczeństwa. Właściciel prywatnej drukarni?! Hmmm... jacy w 1980 roku byli właściciele prywatnych drukarń? Ciekawe... Znana dobrze jest w Gdańsku sprawa zaginięcia urządzeń drukarskich, które potem dziwnym trafem znalazły się w posiadaniu Milicji. Obibok natychmiast został odsunięty od konspiracji. Został wykluczony i już takim pozostał do końca. Został kimś, któremu nie można ufać... Proszę również zwrócić uwagę, że cytowany poniżej Lech Zborowski, autentyczny i wiarygodny działacz opozycji w Gdańsku, a zarazem specjalista od poligrafii i drukowania, nic o takim "drukarzu" nie wie. Człowiek nagle chce się ponownie uwiarygodnić i dąży do kontaktów ze środowiskami patriotycznymi. Co znowu knuje? Wybitny działacz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, przyjaciel Andrzeja Gwiazdy, śp. Anny Walentynowicz, czy Krzysztofa Wyszkowskiego, Lech Zborowski ostrzegł nie ostro przed kontaktami z obibokiem [Lech Zborowski (ur. 11 marca 1957 w Zielonej Górze ) – działacz antykomunistycznej opozycji w okresie PRL . [..]Działacz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża[1] . Uczestnik spotkań samokształceniowych. Kolporter ulotek i wydawnictw niezależnych. Drukarz i kolporter oświadczeń WZZW. Uczestnik obchodów rocznicy Grudnia ’70 i Konstytucji 3 Maja.Uczestnik akcji obrony robotników (m.in. Anny Walentynowicz , Lecha Wałęsy , Marka Kozłowskiego ). Brał udział w wielu akcjach protestacyjnych [...] Brał bezpośredni udział w przygotowaniach do strajku w sierpniu 1980. [...] Należy do krytyków pierwszego przewodniczącego Solidarności Lecha Wałęsy jak i porozumienia „okrągłego stołu ”[2] . http://pl.wikipedia.org/wiki/Lech_Zborowski ]Między innymi tak powiedział: Witam w klubie. Wyglada na to, ze mamy tego samego "sympatyka". Jakis czas temu "obibok" zacząl wpisywac bardzo zyczliwe i wyjatkowo dlugie komentarze pod moimi tekstami. To przerodzilo sie z czasem w korespondencje emailową. Rowniez niezwykle zyczliwą do tego stopnia, ze niekonczące sie pochwaly dzialaczy WZZow powodowaly u nas spore zażenowanie. Z czasem w polaczeniu z innymi oznakami spowodowalo to uczucie niepewnosci co do intencji "obiboka". Po rozmowie z WZZowskimi przyjaciolmi zdecydowalem sie na ograniczenie czestotliwosci kontaktow. Wkrotce nasz niepokoj znalazl potwierdzenie w dzialaniu "obiboka". Umiescil on na swym blogu tekst, w ktorym pod przykrywka niezgodnosci z moim pogladem przypuscil atak na dzialaczy WZZow. Dostalo sie nie tylko mnie, ale tez Joannie Gwiezdzie, Annie Walentynowicz i paru innym. Nawet Rozplochowskiemu, ktory z WZZtami nie mial nic wspolnego. Byl to najlepszy przyklad najgorszego paszkwilu jaki mozna sobie wyobrazic. Po kilku latach niezliczonych pochwal okazalem sie "lokajem Borusewicza", a moi przyjaciele "zdrajcami i zaprzancami". Jestem juz od dawna uodporniony na takie rzeczy wiec skonczylo by sie na usmiechu politowania gdyby nie atak "obiboka" na Anne Walentynowicz. Napisal o niej, ze "ma zszargany wczesniejszy zyciorys" i "NALEZALA DO SITWY HERSZTA O KRYPTONIMIE TW. BOLEK"(!)
O jego klasie wiele mowi fakt, ze umiescil ten paszkwil w tym samym czasie, bezposrednio pod tekstem o pochowaniu swej zmarlej matki.
Napisalem wiec mu, ze nawet jezeli on sam nie czuje takiej potrzeby to ja uszanuje czas jego zaloby i nie ustosunkuje sie w tym momencie do jego plugawych atakow.
To co mnie jednak martwi to fakt, ze dzisiaj jest on aktywnym komentatorem na blogu A.Sciosa i obawiam sie, ze po czasie odpowiedniego uwiarygodnienia sie pan Scios znajdzie sie na celowniku.
Pozdrawiam
Lech Zborowski [ http://naszeblogi.pl/51856-los-kapusia ] Do rozpracowania czerwonego kapusia i prowokatora włączyło się paru kolegów, byłych działaczy gdańskiego podziemia. Także osoby postronne, dobrze mnie znające. "Panie Januszu
Gdyby istniało realne zagrożenie bezpieczenstwa Pana lub Pańskiej rodziny prosze o kontakt
jako były żołnierz FORMOZY potrafie temu zaradzić"
"Witaj Januszu
Widziałes co ten przygłup "obibok" napisał na swoim blogu?
Nazywa sie Tomasz Moszczak..." I wiele, wiele innych. Na informację, że już znam nazwisko obiboka odezwał się Lech Zborowski i przedstawił wątpliwości: "Panie Januszu
Nie wiem czy wlasciwie Pana zrozumialem, ze identyfikuje Pan Moszczaka jako "obiboka"?
W korespondencji emailowej ze mna po krotkim czasie "obibok" zaczal sie podpisywac imieniem i nazwiskiem - Bogdan Szymczyk.
Wedlug naszych ustalen to jest jego prawdziwe nazwisko. Co oczywiscie nie znaczy, ze nie mozemy sie mylic, bo nasze dochodzenie nie bylo az tak glebokie.
Co do okreslenia Moszczaka jako kreature, to w pelni sie zgadzam. Wiekszosc kliki w KS Stoczni Gdanskiej zasluzyla na to okreslenie.
Pozdrawiam
Lech Zborowski"
Znaczy to tylko tyle, że kanalię już mamy na widełkach. Każdy agent, jeżeli nie zaszył się w mysiej dziurze, prędzej, czy później wpadnie.
Teraz do roboty ruszą adwokaci, tak, aby oszczercę i kapusia uderzyć, jak najmocniej. Spalony na Wybrzeżu prowokator stanie się teraz popularny w całym kraju.
I słono będzie musiał zapłacić za swoje świństwa i podłości. A dzieci i wnuki dowiedzą się, jaki to tatuś był na prawdę.
Ps. Znamiennym jest, że z paszkwili i konfabulacji Obiboka vel Moszczak/Szymczyk czerpie pełnymi garściami niewątpliwy agent wpływu w internecie, Jarosław Ruszkiewicz vel Spiryto Libero, oraz jego promoskiewska klika komsomolców. Obecnie głowny macher i ideolog putinowskiej tuby NEon24, prawa ręka milionera Ryszarda Opary, który gwałtownie i w tajemniczy sposób się wzbogacił w Australii i jednocześnie dobrego przyjaciela "prowadzącego" Wałęsy, Mieczysława Wachowskiego.
Czyżby kółko się zamykało?
Warto dodać, że i Obibok, jak i Ruszkiewicz są sąsiadami, mieszkańcami gdańskiej dzielnicy Orunia, czyli części słynnej Biskupiej Górki. Dla tych, co Gdańska specjalnie nie znają krótki fragment - "[...]
4 lipca 1946 na terenie między Biskupią Górką a Chełmem dokonano publicznej egzekucji zbrodniarzy wojennych, skazanych na karę śmierci w tzw. pierwszym procesie załogi Stutthofu . Stracono wtedy 11 osób, w tym m.in.: Jenny-Wandę Barkmann , Elisabeth Becker , Wandę Kalff , Ewę Paradies , Johanna Paulsa i Gerdę Steinhoff[13] .W 1951 większa część terenu Biskupiej Górki została zamknięta i przejęta przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego , następnie od 1957 przez Milicję Obywatelską . Od 1990 użytkownikiem terenu jest Policja ."
[ http://pl.wikipedia.org/wiki/Biskupia_G%C3%B3rka ]
Zwykli Gdańszczanie, a już w szczególności uczestnicy Gdańskich Wydarzeń, z obrzydzeniem patrzą na Biskupią Górkę.
Jak również na takie osobniki, jak Obibok Na Własny Koszt vel Moszczak/Szymczyk, czy Spiryto Libero vel Jarosław Ruszkiewicz.
--------------------------
Polecam i zapraszam http://obiboknawlasnykosz.blogspot.com/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3371 odsłon
Komentarze
@Jazgdyni
28 Lutego, 2015 - 11:31
A on taki pewny że te dzieci to jego ..........dzieło :-))))))))
Nazwisko to nie wszystko
@Jozio z Londynu
28 Lutego, 2015 - 13:17
Józefie
ja nie znam tego środowiska....
Podobno w komunie miały być wspólne żony. To ludzie bez morale i bez zasad.
Dlatego wszystko możliwe i słusznie się pytasz.
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Gruchognida
28 Lutego, 2015 - 15:03