Na kogo liczą politycy?

Obrazek użytkownika Katarzyna
Kraj
Tyle się napracował Eryk Mistewicz, by przekonać, że wszystko, co nas w polityce i zachowaniu polityków denerwuje czy szokuje, to tylko skrzętnie zaprogramowana narracja. A narracja jest taka, jaką chcą snuć wyborcy, a wyborcy są tacy, jacy są i nic na to politycy ani spin doktorzy nie poradzą. Co ja zrobię, kiedy ja spin doktorowi nie wierzę i mam nawet niezbite dowody na fałszywość tej tezy.

Owszem, przyznaję, pokusa dryfowania z prądem była. Nawet próbowałam unikać wszystkich, którzy hańbą nazwali głosowanie europosłów przeciw ogłoszeniu 25 maja Międzynarodowym Dniem Bohaterów w Walce z Totalitaryzmem.

Przez krótką chwilę przestałam wątpić, że wszyscy polscy europosłowie doskonale wiedzą, iż 25 maja 1948 r., został zabity strzałem w tył głowy i zginął z rąk komunistów rotmistrz Witold Pilecki, jeden z najodważniejszych i najwierniejszych żołnierzy Rzeczpospolitej.
Była okazja, co prawda, by dowiedzieli się o tym również włoscy, francuscy czy hiszpańscy komuniści, ale jak pech to pech.

Poddałam się przyjaźnie brzmiącej narracji, kiedy ze słodyczą w głosie mój sąsiad zastępując mi drogę na podwórku oznajmił - A widzi pani, to jednak nie wina kosmopolitycznych i lewackich poglądów posłów PO czy tajnych dyrektyw. Zwykły ludzki błąd i przeprosiny im się należą jak nic.

Pełna dobrej woli już zaczęłam się leczyć z niewłaściwych narracji i wsłuchiwać się w głos ludu.


Niestety, zamiast jaśniej widzieć i lepiej rozumieć wciąż drapię się po głowie i kombinuję. A od tego drapania i kombinowania nie tylko niczego nie widzę jaśniej, ale wręcz przeciwnie - coraz bardziej czarno robi mi się przed oczami.

 

Bo niby jak to jest? Na kogo tak naprawdę liczą politycy? Na mnie, na wyborcę porwanego emocjonującą narracją?


Gdyby prawdą było, że wszystko robią, by pozyskać mój głos, to nie wyobrażam sobie polityka, który mógłby nie przyjść na głosowanie czy przycisnąć guzik przeciw, gdy ja całym sercem jestem za.

Zupełnie nie mogę pojąć jak ma odwagę poseł obrażać w niewybredny sposób Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczpospolitej wiedząc, że głosowałam na niego, podobnie jak większość wyborców?

W żaden sposób nie mieści mi się w głowie, by prezes drugiego co do wielkości ugrupowania był nieobecny w czasie głosowania nad przywróceniem tak ważnego dla katolików Święta Objawienia Pańskiego, choć każdy głos był na wagę złota i zjednywał mu katolicką większość elektoratu.

Nie umiem jakoś zracjonalizować sobie wiadomości, że inna z kolei partia potrafi zwoływać swoich członków na rekolekcje w Sanktuarium Narodowym i jednocześnie z uporem głosić, iż nie przywróci święta zabranego przez komunistów.

Skoro jestem, jak większość Polaków, zdecydowanie przeciwko komercjalizacji służby zdrowia, to dlaczego Ewa Kopacz bez żadnego lęku o słupki w sondażach w czasie gorączki przedwyborczej chce ratować za moje podatki szpital w Pabianicach i następnie przerobić go na spółkę handlową?

To jak to jest? Nie ma na moje leczenie, a są pieniądze na wyprowadzanie majątku narodowego? I można to głosić bez obawy o utratę mojego głosu?!

 

Czy jest mi w stanie, ktoś wreszcie jasno i klarownie wyjaśnić, na jaki elektorat liczy PO?

 

A może ktoś będzie tak uprzejmy i zdradzi mi, na kogo w wyborach liczy partia mieniąca się lewicową i jednocześnie beztrosko wbrew swemu elektoratowi głosuje za odebraniem przywilejów emerytalnych czy prywatyzacją szkół?

Tyle pytań i żadnych odpowiedzi? Dlaczego?

Brak głosów

Komentarze

Naukowcy już to odkryli.
Ludzie w większości głosują na przystojnych!

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#18223

Czyż nie na masy ludzi myślących projekcjami pragnień i marzeń? I dlatego łatwych do uwiedzenia jakąkolwiek narracją?

Czekających na polityczny Hollywood, który ich w czasie wyborów porwie w zaczarowaną krainę czarów? Oczaruje cudami wizji drugich Irlandii, Japonii, szczęśliwych wysp w odmęcie zawieruchy dookoła szalejących kryzysów ...

Naobiecuje że będzie kochał, aż do śmierci. I zupełnie jak z miłością, czy polityką miłości, to już zwykle bywa Uwiedzie, naobiecuje, wykorzysta i ... porzuci. Życie jak w telenoweli!

"Tak przecież już jest, życie pure! i musi przecież być, taka jest przecież polityka!" Inny kochanek zrobi przecież dokładnie to samo, "oni wszyscy przecież na jedno kopyto", więc co za sens zastanawiać się tyn czy inny? A już nie wspomnę to takim ciemnogrodzie jak "Zaręczać się" i chodzić ze sobą tak przynajmniej dwa lata aby się lepiej poznać!
Jakie tam wewnętrzne warości - to przeżytek, Trzeba iść z duchem czasu. Konsumować, aż przyjdzie lekarz - na ile kasa pozwoli.

Ten "kochanek" przecież będzie tak udawał że i tak dopnie swego! Nie będzie można się zorientować czy on tak na prawdę czy szuka sobie tylko przyjemności? I obiecywać będzie każdy. No jak to - to przecież "Polityka Miłości"!
...

Istny Hollywood: wątki miłosne, akcja, "nieoczekiwane" jej zwroty, czarne charaktery, przygody, niebezpieczeństwa spajające widza a charakterami, ... ale tylko z tymi dobrymi! Inne to złe charaktery - z którymi trzeba walczyć!

No i wiadomo, zupełnie jak z pereelu: "Przcież jedyna nieomylna Partia" jest zawsze tylko jedna. Tego przecież nigdy nie sposób za dużo powtarzać. Nie może być przecież dwóch jedynych nieomylnych partii, ... ?

Nieomylna, tylko jedyna i no oczywiście nigdy się nie myli! A nawet jak się myli to tylko tak żeby innych wywieźć w pole. A szczególnie te złe charaktery.

Wie wszystko lepiej, w niczym się nie myli, we wszystkim szuka poklask... - ups tu się zapędziłem, ale "to" jakoś było podobnie, a może odwrotnie? Nie ważne!

Wie wszystko lepiej i to lepiej niż wszystkie inne razem wzięte. Te mogą być dla niej tylko kulisami. No bo i oczywiście posiada jedyne w swoim rodzaju, "przodujące w pracy operacyjnej oraz w wyszkoleniu bojowym i politycznym" całe zastępy "autorytetów moralnych" i inne "dobre duszeńki|, które jak dobre wróżki dbają o to, aby ludowi się nic złego nie stało!

A Duszeńki to nie byle jakie, bo zasilane systematycznie - jak to doradzał autorom scerariusza Chiński doradca Sun Tse - różnymi nagrodami, np szkłami w mózgu czy może w oku, już mniejsza oto, przez "starszych i mądrzejszych".

No i jeśli już należymy do tego klubu, to i sami staniemy się powoli przecież trochę starsi. I żeby nie popaść w pychę i samouwielbienie to na stawaniu się starszymi, tak na dobry początek, dzielnie poprzestajemy!

Vote up!
0
Vote down!
0
#44903

A Ci nie nieliczni, dla których demokracja to skomplikowane procesy polityczne, a nie księga z siedmioma pieczęciami, sami sobie są winni. Demokracja to walec drogowy etosu egalitarnego - głos robotnika, stoczniowca, sprzedawcy, ... liczy się tyle samo co redaktora, profesora, architekta, lekarza, nauczyciela. Walec drogowy zrównujący przed urną masy ludzi, których z osobna patrząc horyzonty myślenia sięgają od czubka nosa po księżyc, a uśredniając leży po niżej średniej pobocznej ... znaczy sąsiada/ów.

Cejrowski mi sie tu przypomina z jego "Myśmy jeszcze nie obrośli w tłuszcz kapitalizmu", a już nas racjonują.

Na kogo liczą politycy?
Liczą na uśrednionego wyborcę którego programowaniem, tj uśrednianiem, zajmują się wcześniej od rana do nocy, wynajęci lub odziedziczeni kolesie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#44902