PAMIĘCI POKONANYM ZWYCIĘZCOM.....Krzysztof Kamil Baczyński

Obrazek użytkownika poeta
Historia

 


 

63 Dni zmagali się z bandytami zza Odry.
63 Dni walczyli z Niemcami, z odwiecznym wrogiem, odwiecznym okupantem i zaborcą, któremu od zawsze Wolna I Niepodległa Polska przeszkadzała w drag nach Osten.
 
Dziś pewnie priorytety bandyckich od zawsze Niemiec nie uległy zmianie.
Zmodernizowali jedynie metody, czego przykładem ewidentnym - Don Ald matołem zwany, gdy z tryumfem na twarzy i swym wrednym uśmiechem demonstruje medal otrzymany z rąk Niemców i przez tychże w osobie 'krasawicy" makreli i cara z kremlina.....
 
habemus matole.....
 
Pewnie w podzięce za swą chorobliwą nienawiść do Polski.
Do
POLSKOŚCI.
 
Dziś drugi odznaczony. Przez Bundeswherę.
Podobny mentalnie osobnik do wcześniej udekorowanego za "zasługi", byłego już premiera, który bulem, posadził na "swym stolcu" obrzydliwą personę, notoryczną kłamczuchę, która powinna za swe czyny i za te obrzydliwe smoleńskie kłamstwa dostać dożywotni zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji politycznych czy jakichkolwiek innych.
Powinna za swe czyny skazana być na banicję !
Jak to kiedyś czyniono z podobnymi przestępcami w
Wolnej i Dumnej Polsce.
 
obrzydliwa persona budząca wstręt.
 
A ona premierem mojej
 
OJCZYZNY POLSKI.
 
Strasznie nas
POLAKÓW, doświadcza los.
kondominium niemiecko - ruskie trwa.
 
Jak długo jeszcze ?!
 
POLSKA WCIĄŻ WALCZY !!!
 
 
A ONI PRZELEWALI ZA OJCZYZNĘ KREW.
 
63 Dni i noce.
Dawali
ŻYCIE
Swe
 
w
OFIERZE.
 
Pokonani Zwycięzcy.
bo
 
Być pokonanym
lecz nie ulec To
 
ZWYCIĘSTWO !
 
Dziś,
w tę noc 70 Rocznicy zakończenia Zrywu Do Wolności Warszawy,  i POLSKI, chciałbym oddać HOŁD BOHATEROM,
i przypomnieć chciałbym Jednego z
 
NICH.
 
Jednego z
BOHATERÓW,
 
Krzysztofa, Kamila Baczyńskiego.
 
Żołnierza i Poetę, Którego kula bandyty,
okupanta,
Niemca,
snajpera, dosięgnęła w 4 Dniu Powstania,

Lecz
JEGO
Poezja jest Nieśmiertelna.
Jego wiersze trwają i żyją i są obecne pośród nas.
 
Poczytajmy kilka z Nich.
Wspomnijmy
Poetę Żołnierza,
Którego życie jak meteor.
Zgasło u zarania, lecz Jego dzieła są z nami.
 
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM !
 
 

]]>Życie i twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego]]>
Byłem jak lipy szelest, na imię mi było Krzysztof.......

Wyświetlanie Krzysztof_Kamil_Baczyński_Hołówki_3.JPG


Poległym

Nocą, gdy ciemność jest jak zwierzę czarne,
stoi cisza jak lęku drgający biały słup.
I żyła śmierci bije: na marne - drży - na marne,
a rano znów się potknę o rozkopany grób.

 A dniem stół pusty stoi, zabrakło na nim rąk,
które by razem ze mną wznosiły kruchą sieć,
a uporczywe twarze i ciała wokół siedzą,
jak gdyby tu przykute miłości mroczną wiedzą,
i głos na ścianach osiadł jak szron i dzwoni; "Leć!"

 I każą mi: "Zapomnij!" Więc ręce ciężkie włożyć
w ciężarny ołów gliny i pracy toczyć głaz,
więc jeszcze dzień obrócić, jak mokry piach wyłożyć,
odetchnąć jeszcze śmiercią i jeszcze, jeszcze raz.

 A potem znowu noc i słuchać długo trzeba,
jak schodów trzask się wznosi, jak dławi płótno czarne,
a w szyby śniegu bicz: "Na marne - drży - na marne !"
I życie w gardle tkwi jak ostry kamień chleba,
i czuję was w ciemności bez ziemi i bez nieba.

 I wtedy trzeba wierzyć, i każą mi: "Zapomnij!"
I trzeba martwą broń zamienić w krzyż i płomień...
ulice moich dróg są wszystkie w górę - strome,
i cienka struga krwi jak lont się spala - do mnie.

 Żelazna miłość - tak - wybuchło, zgasło, starło,
pozostał tępy mus, co w pięści tkwi jak gwóźdź.
Zapomnieć teraz, zdrętwieć, milczeniem tak się struć,
żeby mi pisklę ognia na dłoni nie umarło.

 Odeszli. Noc po nocy. Coraz to krzyk za gardło
i tylko cisza po nich i dzwoni śniegu słup,
ale się głupie ciało jak ciężki pień uparło,
choć rano - ktoś się potknie o mój dymiący grób.

6.01.1944

Rodzicom

A otóż i macie wszystko.
Byłem jak lipy szelest,
na imię mi było Krzysztof,
i jeszcze ciało - to tak niewiele.

I po kolana brodząc w blasku
ja miałem jak święty przenosić Pana
przez rzekę zwierząt, ludzi, piasku,
w ziemi brnąc po kolana.

Po co imię takie dziecinie?
Po co, matko, taki skrzydeł pokrój?
Taka walka, ojcze, po co - takiej winie?
Od łez ziemi krwawo mi, mokro.

Myślałaś, matko: "On uniesie,
on nazwie, co boli, wytłumaczy,
podźwignie, co upadło we mnie, kwiecie
- mówiłaś - rozkwitaj ogniem znaczeń".

Ojcze, na wojnie twardo.
Mówiłeś pragnąc, za ziemię cierpiąc:
"Nie poznasz człowieczej pogardy,
udźwigniesz sławę ciężką".

I po cóż wiara taka dziecinie,
po cóż dzieciństwo jak płomieni dom?
Zanim dwadzieścia lat minie,
umrze mu życie w złocieniach rąk.

A po cóż myśl taka jak sosna,
za wysoko głowica, kiedy pień tną.
A droga jakże prosta,
gdy serce niezdarne - proch.

Nie umiem, matko, nazwać, nazbyt boli,
nazbyt mocno śmierć uderza zewsząd.
Miłość, matko - już nie wiem, czy jest.
Nozdrza rozdęte z daleka Boga wietrzą.

Miłość - cóż zrodzi - nienawiść, struny łez.
Ojcze, broń dźwigam pod kurtką,
po nocach ciemno - walczę, wiary więdną.
Ojcze - jak tobie - prócz wolności może i dzieło,
może i wszystko jedno.

Dzień czy noc - matko, ojcze - jeszcze ustoję
w trzaskawicach palb, ja, żołnierz, poeta, czasu kurz.
Pójdę dalej - to od was mam: śmierci się nie boję,
dalej niosąc naręcza pragnień jak spalonych róż.


Warszawa

Bryła ciemna, gdzie dymy bure, poczerniałe twarze pokoleń,
 nie dotknięte miłości chmury, przeorane cierpienia role.
Miasto groźne jak obryw trumny. Czasem głuchym jak burz maczugą zawalone w przepaść i dumne jak lew czarny, co kona długo.

Wparło łapy ludzkich rojowisk w głuchych ulic rowy wygasłe,
warcząc czeka i węszy groby w nocach krwawych i gromach jasnych. Jeszcze przez nie najeźdźców lawa jako dym się duszny powlecze, zetnie głowy, posieje trawy na miłości, krzywdzie człowieczej.

Jeszcze z wieku w wiek tak się spieni krew z ciemnością, a ciemność z brukiem,
że odrośnie jak grom od ziemi i rozewrze niebiosa z hukiem.
Bryła ciemna, miasto pożarne, jak lew stary, co kona długo,
posąg rozwiany w dymy czarne, roztrzaskany czasów maczugą.

I znów ująć dłuto i rydel, ciąć w przestrzeni i w ziemi szukać, wznosić wieki i pnącze żywe na pilastrach, formach i łukach.
I w sztandary dąć, i bić w kamień, aż się lew spod dłoni wykuje, aż wykrzesze znużone ramię taki głaz, co jak serce czuje.

10 II 43r.

"Warszawa" 1946, 2 Śpiew z pożogi, 1947


Mazowsze

1
Mazowsze. Piasek, Wisła i las.
Mazowsze moje. Płasko, daleko -
pod potokami szumiących gwiazd,
pod sosen rzeką.

 Jeszcze tu wczoraj słyszałem trzask:
salwa jak poklask wielkiej dłoni.
Był las. Pochłonął znowu las
kaski wysokie, kości i konie.

 2
Zda mi się, stoi tu jeszcze szereg,
mur granatowy. Strzały jak baty.
Czwartego pułku czapy i gwery
i jak obłoki - dymią armaty.

 3
Znowu odetchniesz, grzywo zieleni,
piasek przesypie się w misach pól
i usta znowu przylgną do ziemi,
będą całować długi świst kul.
Wisło, pamiętasz? Lesie, w twych kartach
widzę ich, stoją - synowie powstań
w rozdartych bluzach - ziemio uparta -
- jak drzewa prości.

 4
W sercach rozwianych, z hukiem dwururek
rok sześćdziesiąty trzeci.
Wiatr czas zawiewa. Miłość to? Życie?
Płatki ich oczu? Płatki zamieci?

 5
Piasku, pamiętasz? Ziemio, pamiętasz?
Rzemień od broni ramię przecinał,
twarze, mundury jak popiół święty.
wnuków pamiętasz? Światła godzinę?

 6
I byłeś wolny, grobie pokoleń.
Las się zabliźnił i piach przywalił.
pługi szły, drogi w wielkim mozole
zapominały.

 7
A potem kraju runęło niebo.
Tłumy obdarte z serca i ciała,
i dymi ogniem każdy kęs chleba,
i śmierć się stała.

 Piasku, pamiętasz? Krew czarna w supły
związana - ciekła w wielkie mogiły,
jak złe gałęzie wiły się trupy
dzieci - i batów skręcone żyły.

 Piasku, po tobie szeptali leżąc,
wracając w ciebie krwi nicią wąską,
dzieci, kobiety, chłopi, żołnierze:
"Polsko, odezwij się, Polsko".

 Piasku, pamiętasz? Wisło, przepłyniesz
szorstkim swym suknem, po płaszczu plemion.
Gdy w boju padnę - o, daj mi imię,
moja ty twarda, żołnierska ziemio.

24.07.1943

Elegia o ... [chłopcu polskim]

Oddzielili cie, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.

 Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.

 I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

 20. III. 1944 r.


 

Z głową na karabinie

Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.

A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.

Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
 a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga - nie pusta.

I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja - syn dziki mego narodu.

Krąg jak nożem z wolna rozcina,
 przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.

Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;

bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga - gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.

4.12.1943




Modlitwa do Bogarodzicy

Któraś wiodła jak bór pomruków
ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg,
prowadź nocne drogi jego wnuków,
byśmy milcząc umieli umierać.

 Któraś była muzyki deszczem,
a przejrzysta jak świt i płomień,
daj nam usta jak obłoki niebieskie,
które czyste - pod toczącym się gromem.

 Która ziemi się uczyłaś przy Bogu,
w której ziemia jak niebo się stała,
daj nam z ognia twego pas i ostrogi,
ale włóż je na człowiecze ciała.

 Któraś serce jak morze rozdarła
w synu ziemi i synu nieba,
o, naucz matki nasze,
jak cierpieć trzeba.

 Która jesteś jak nad czarnym lasem
blask - pogody słonecznej kościół,
nagnij pochmurną broń naszą,
gdy zaczniemy walczyć miłością.

21.03.1944

Wyświetlanie KRZYSZTOF  KAMIL BACZYŃSKI.jpg

]]>http://ewapam.republika.pl/]]>

]]>http://www.baczynski.art.pl/wiersze/]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (7 głosów)