Lakier
Jednym z charakterystycznych objawów, że mamy do czynienia z propagandą rosyjską, a nie jakąś inną, jest to, że nie dba ona o jakiekolwiek pozory prawdopodobieństwa, im coś bardziej siekierą ciosane, tym lepiej. Bo normalnego człowieka aż zatyka i właściwie nie wiadomo, co odpowiedzieć i jak analizować twierdzenie, na przykład, że tramwaj jest najekonomiczniejszym środkiem transportu ładunków płynnych. Po prostu nie wiadomo, z której strony zacząć polemikę.
„– Zdziwiła mnie duża ilość elementów metalowych. Będą badane, czy pochodzą z samolotu, czy są skąd indziej. Jest duża ilość fragmentów lakieru koloru białego i mniej koloru czerwonego – relacjonuje prokurator Kopczyk.
Jest to około 40 fragmentów metalu, mają one nieregularny kształt. Największy ma długość około 11 centymetrów.”
Słyszymy zatem, że w nieszczęsna pancerna Brzozę wbitych zostało około 40 kawałków metalu, oraz fragmenty lakieru białego i czerwonego. I w tym sęk. Bo, jako żywo, na owym skrzydle nie ma nic czerwonego, poza szachownicą i końcówką skrzydła, w obu przypadkach w bezpiecznej odległości kilku metrów od punktu, gdzie, rzekomo Pancerna Brzoza uderzyła w skrzydło. Prokuratura podaje to z cała powagą, nie zauważając, że mamy tu pewien problem. Po prostu nie ma takiej możliwości, by jakaś drobinka czerwonego lakieru wylądowała na drzewie, no chyba, że przyjmiemy, że rzeczywiście skrzydło rozprysnęło się od wybuchu, czyli, tak jakby Zespół Macierewicza miał rację, mówiąc o wybuchach. Nic innego do głowy nie przychodzi. Ale zarówno, prokuratura, jaki i pan Lasek, jak i media podchodzą do tej informacji z niezmąconym spokojem. Tak, jest czerwony lakier, podobnie, jak owe odłamki metalu, których przez 3 lata nie zauważono, mimo, że Smoleńsk nawiedziły tysiące ludzi, którzy przywieźli do Polski setki takich odłamków, dokumentów, szczątków. A te odłamki siedziały sobie 3 lata i nic.
Prokuratura obiecuje, że przyjrzy się, co się stało z tą brzozą zarówno 10 kwietnia, jak i potem. I tu mam kolejna zagwozdkę, za pomocą jakich narzędzi prokuratura zbada, co się zdarzyło 10 kwietnia, a co się działo potem. To już jest magia.
Być może te odłamki stoją za tym, że inne drzewa, być może także pokryte odłamkami i obsypane lakierem, skwapliwie wycięto, także z tak zwanego punktu TAWS 38, który, jak wiele wskazuje, jest miejscem, gdzie to się wszystko stało. Nie zajmuje się ta sprawą na stałe, jedyne wiadomości to to, co przeczytam na blogach, więc nie chcę się wgłębiać w ten problem, kto chce, ten przeczyta pełne dossier na salonie 24, chociażby. Widać jednak, że z tym nieszczęsnym drzewem działy się różne dziwne rzeczy, o których się nie śniło filozofom. Nie wiadomo, co, ale wiadomo, że rządowa wersja zwyczajnie nie trzyma się kupy.
Teraz, jeśli pogoda pozwoli, eksperci pobiorą próbki porównawcze z wraku, ze by zobaczyć, czy te kawałki w ogóle pochodzą z tego samolotu. To będzie ciekawe, ale, jeśli nawet tak, to nadal pozostanie pytanie, jak te kawałki i lakier znalazły się na tym drzewku. Czasu, by pozbierać części i oskrobać lakier było dosyć. To jest problem, także rosyjski, wobec takiej, a nie innej procedury, a raczej jej braku, nie ma żadnej możliwości, by zweryfikować, czy coś jest prawdą, albo nie. Może o to właśnie chodzi, żeby tak to było, ci, co wierzą, to wierzą, ci, co nie wierzą, to nie i co nam zrobicie? Ich pech polega na tym, że coraz więcej nie wierzy, ostatnio wychodzi, że 33% i to już jest problem nie do przemilczenia.
„Nasz Dziennik” sporo uwagi poświęca zabezpieczeniom próbek, słusznie jednak konstatując, że nie ma to większego znaczenia, to, że eksperci wynajmują pomieszczenia od jakiejś prywatnej formy, że korzysta z prywatnej linii telefonicznej, bo w końcu wszystko się dzieje 3 lata po fakcie, a dostęp do dowodów mieli wszyscy, kto tylko chciał. To w ogóle jest coś, co powinno stawiać włosy na głowie wszystkim, ale, jak widać nie stawia, a w każdym razie nie wszystkim. Ot, paru oszołomów, ale mainstream pozostaje niewzruszony.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie”, „Warszawskiej Gazecie”, „Kubek Polityczny” i w Freepl.info. Jest też nowa książka, „Alfabet Seawolfa”!
http://multibook.pl/pl/p/Tomasz-Seawolf-Mierzwinski-Alfabet-Seawolfa/2408
http://sklep.radiownet.pl/index.php?id_category=46&controller=category
- Blog
- 4953 odsłony
Komentarze
U nas wszystkie małpy malują paznokcie
3 Marca, 2013 - 17:05
Wszystko zależy od tego, kto i jaką wersję wydarzeń zamawia, ewentualnie potrzebuje.
Jeżeli Rosjanom jest na rękę udowodnić wersję "jak walnęło to urwało", to pewnie Wania wziął w nocy kawałek samolotu i w brzozę walnął.
Jeżeli natomiast z jakiś przyczyn będą chcieli udowodnić,że lakier na brzozie nie ma nic wspólnego z katastrofą samolotu, to rozgłoszą wersję np. taką :
ze smoleńskiego ZOO w dzień poprzedzający katastrofę uciekła małpa (Orangutan) i wspinała się po drzewach koło lotniska. Ale skąd ten lakier ? - spytają natychmiast dziennikarze ? A no (i tu chwila zadumy), a no uciekła z Zoo przez magazyn farb i lakierów. A zresztą u nas wszystkie małpy malują sobie teraz paznokcie, taka moda - odpowie rosyjski rzecznik prasowy.
Z tym lakierem to faktycznie mają problem, wszystko przez pijanego jak zwykle Wanię. Zamiast walnąć kawałkiem samolotu w brzozę raz a porządnie na wys, 5,10, tak jak mu kazali, to jeszcze w pijackim zwidzie poprawił dla pewności 2 razy, raz na wys. 6.66 a potem 7.10. Albo nie trafił albo pomyślał : a co tam, może się przyda.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Co do małp...
4 Marca, 2013 - 10:39
to trend ogólnoświatowy, z tymi pazurami!...
Kilka pytań:
3 Marca, 2013 - 17:43
1. Gdzie są dziury w drzewie, po wyjętych widocznych fragmentach ze zdjęcia z 11 kwietnia, na zdjęciu z 13 kwietnia? http://niezalezna.pl/uploads/foto2013/39042-403971362243833.jpg
2. Skąd wiadomo, że zdjęcie z raportu MAK str 84 jest zrobione 11 kwietnia a nie później skoro po prawie 3 latach doświadczeń z dokumentacją MAKu jej wiarygodność jest poniżej zera?
3. Dlaczego dopiero po prawie 3 latach od katastrofy?
4. Czy hipotetyczne uderzenie skrzydłem da wystarczającą energię aby te kawałki wbić w drzewo?
5. Jeśli nie to jakiej trzeba siły (energii) aby wbić te kawałki w brzozę?
6. Jak to możliwe, że hipotetyczne uderzenie skrzydłem generuje tak drobne i liczne kawałki (metal to nie kryształ), które wbijają się w to samo drzewo, o które zahacza rzekomo skrzydło a nie w sąsiednie drzewa (rozprysk od uderzenia)?
7. Jak głęboko były wbite, jak ułożone w drzewie, jak były rozmieszczone względem siebie na drzewie oraz względem miejsca hipotetycznego uderzenia skrzydłem w drzewo?
8. Jakie wymiary mają te 40 kawałków?
9. Jak to jest możliwe, że w drzewie są kawałki metalu (max 11 cm) kiedy według jednej z teorii KM skrzydło urwało się skutecznie dużo dalej?
10. Z których miejsc konstrukcji samolotu te 40 kawałków pochodzi?
11. Skąd wiadomo, że to części rządowego samolotu TU-154M 101 skoro prokuratura mówi, że dopiero przystąpi do badań?
„Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem." Aleksander Fredro
seawolof
3 Marca, 2013 - 18:45
Jan Bogatko
...logiczne i przekonujące. Stąd wściekły atak pracowników ambasady rosyjskiej na ten tekst (punktacja),
Moim zdaniem strzał w "10",
pozdrawiam,
Jan Bogatko
To tak jak w tym dowcipie.
3 Marca, 2013 - 19:00
Wchodzi pijany facet do domu.
Podchodzi do niego zon ai payta:
-Gdzie byles?
-Na dozynkach.
-Na dozynakch w styczniu?
-Tak. I taka jest moja wersja i bede sie jej trzymal i juz.
Tak się zastanawiam
3 Marca, 2013 - 20:14
po co te wszystkie teksty komentujące katastrofę w Smoleńsku.
Dla mnie każdy przyzwoity tekst o Smoleńsku powinien zaczynać się od słów : Rząd Tuska nas zdradził, zdradził państwo polskie. W związku z tym można podejrzewać, że to był zamach.
Zamach w którym rząd Tuska brał udział bezpośrednio lub był przykrywką. Zdrajcy na szubienicę !!!
witold46
To prawda, tak sie powinny zaczynać,
3 Marca, 2013 - 22:25
ale reszta jest arcyciekawa i nie powinno się jej pomijać. Dzięki wszystkim analizom techniczny wiem po co studiowałam na politechnice (wydz, Mech. - Energet.). Zrozumiałe jest dla mnie dlaczego wielu naukowców zajęło sie tą sprawą - pierdoły opowiadane przez obie komisje są porażające każdy średnio wykształcony umysł. Dziwię się jednak, jak ludzie legitymujacy się jakimkolwiek dyplomem technicznym mogli się pod tym podpisać. Aż taka presja? Miller to politruk, wiec od niego trudno oczekiwać innej wiedzy niż propagandowa. Ale reszta? Oni dają powody do przypuszczeń, że dostali dyplomy za "jajka i masło". To nie tylko wskazuje na brak wiedzy, ale nawet wyobrażni technicznej. Żenujący brak kompetencji, czy porażeni prawdą?
Anka1