Jeszczio budiet priekrasna...

Obrazek użytkownika AdamDee
Blog

Jeszczio budiet priekrasna, jeszczio budiet normalna...

Miało być pięknie, miało być normalnie...

Tak śpiewał bard PO podczas spędów nienawiści niesłusznie czasem zwanych kampanią wyborczą 2007.
Pamiętacie ?

Twórca owego hymnu zwycięstwa, zasłużony w PRL płynięciem pod prąd postanowił dla odmiany spławić się po herbertowsku z prądem.
Mało kto pamięta (być może), że piosenka miała zwrotkę/refren śpiewany po rosyjsku (nota bene konia z rzędem temu kto ją w tej wersji dziś odnajdzie).
Jeszczio budiet priekrasna, jeszczio budiet normalna...

Jakoś tak nie mogę się oderwać od tego hymnu i raz po raz wraca on do mnie z coraz to nową aktualnością.

No fakt, miało być pięknie.
Marsz po prezydenturę AD2010 to właściwie nie miał być marsz tylko równy, majestatyczny i niespieszny spacerek dobrze naoliwionym walcem drogowym. Beznamiętnie i mało subtelnie wgniatającym resztki autorytetu Lecha Kaczyńskiego w błoto.
Łatwe zwycięstwo.

No i się stało.
"...i cały misterny plan w****u..." - filozoficznie skonstatowałby jak sądzę naturalny i wierny głos przedstawiciela typowego dla PO elektoratu.
Gdyby nie był postacią filmową.

Ale jeszcze mogło być normalnie.

W wytworzonej naprędce atmosferze pojednania, wyciszenia i zresetowania niedobrych emocji, PIS mógł wystawić kandydata do wyborów: godnego, delikatnego, koncyliacyjnego i niepozornego.
Kandydata, który przeszedłby przez kampanię godnie, delikatnie, koncyliacyjnie i niepozornie.
Kandydata, który przegrałby z godnością wypełnioną koncyliacyjnością.

Co zrobił PIS ?
Zaatakował.
Brutalnie, znów zaatakował.
Odrzucił w osobie Jarosława Kaczyńskiego ducha pojednania.
Odtrącił rękę wyciągniętą w geście wybaczenia.
Nie wsłuchał się w głuchy grzmot bijących się w nasze piersi mężów stanu.
Rzucił swoją kandydaturę jakby napluł Kremlowi w twarz... w godzinie pojednania, gdy wreszcie była szansa wybaczyć sobie i zapomnieć Katyń.

A mogło być tak pięknie i tak normalnie.

Przypominam sobie migawki z "prawyborów" PO, tłumy i wyciągnięte w górę ręce, setki rąk.
I majaczy mi jeszcze jedna linijka tekstu platformerskiego hymnu:

Czarny tłum kłębił się i wyciągał ręce
Wciąż było mało i ciągle chciał więcej
I wciąż nie starczało i wciąż było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak...

Brak głosów