Zdrowie i polityka

Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Blog

Żyjemy w państwie, w którym interes strategiczny rządzących (przyszła prezydentura obecnego premiera) od wielu miesięcy stawiany jest ponad wszystko, nawet ponad polską rację stanu. Kierownictwo Platformy Obywatelskiej za cel naczelny przyjęło osłabianie pozycji głowy państwa, nieustanne poszukiwanie pól konfliktu z prezydentem RP, jego ośmieszanie i utrudnianie mu wykonywania obowiązków.

Paleta sposobów dokuczania prezydentowi jest szeroka. Obwołany został hamulcowym, który poprzez wetowanie ustaw (zawierających fatalne rozwiązania prawne, kwestionowane przez niezależne autorytety) uniemożliwia Platformie reformowanie kraju. Przyklejono mu etykietę pisowskego prezydenta. Wszystko co czyni zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej jest nietrafione, a niekiedy wręcz skandaliczne. Ograniczę się do przykładu nagonki związanej z pamiętnym incydentem zbrojnym w Gruzji. Rozpętał ją pożałowania godną wypowiedzią sam marszałek Sejmu, czyli druga osoba w państwie. Bo prezydent RP śmiał o niestosownej porze, bez powiadamiania i zgody okupacyjnych wojsk rosyjskich, bez akceptacji premiera rządu RP, w towarzystwie prezydenta wolnego kraju Saakaszwiliego, wybrać się w podróż po suwerennym terytorium przyjaznego nam państwa. Zamiast słów potępienia dla sprawców incydentu wybrano zuchwałe i niewybredne oskarżenia pod adresem głowy naszego państwa, z żądaniem postawienia Lecha Kaczyńskiego przez Trybunałem Stanu włącznie. Przerażające!
Formy wyrazu polityki antyprezydenckiej są różnorakie. W tym zakresie szczególną i osobliwą aktywność od dawna prezentuje poseł Janusz Palikot, który wieloma wystąpieniami dotyczącym i nie tylko osoby prezydenta, dał się poznać jako podrzędnej jakości Stańczyk dworu Donalda Tuska. Wiele jego zachowań budziło zażenowanie i niesmak, co nie przeszkadza posłowi sprawiającemu wrażenie osobnika o zachwianej równowadze psychicznej wspinać się po drabinie kariery politycznej, aż do osiągnięcia pozycji wiceszefa Klubu Parlamentarnego PO. A to zapewne nie koniec!

Premier Donald Tusk kilka miesięcy temu zadeklarował, że w jego rządzie nie ma "jednego dnia dla nikogo, kto łamie zasady osobistej przyzwoitości”. Okazuje się, że wyjątkiem jest Janusz Palikot, którego stosunek do prezydenta RP wykazuje wszelkie cechy osobistej nieprzyzwoitości.

Poseł Palikot w zdumienie wprowadza co pewien czas swoją prostacką, niewybredną troską o stan zdrowia Lecha Kaczyńskiego. Zdrowia, które powinno być kategorią intymną, bardzo osobistą, i którą społeczeństwo z nielicznym wyjątkami nie powinno się interesować. Bo jakie znaczenie ma dla Polaków i kogo powinny obchodzić na przykład ogólna wydolność fizyczna prezydenta Kaczyńskiego, poziom cholesterolu we krwi premiera Tuska, czy przerost prostaty u marszałka Komorowskiego? Nas nie powinny interesować sprawność układu trawiennego wybranych przedstawicieli obecnych władz polskich, czy stan ich uzębienia, a wyłącznie rzetelność wypełniania obowiązków związanych z zajmowanym stanowiskiem lub pełnioną funkcją, prawdomówność, odpowiedzialność za słowa i dotrzymywanie obietnic wyborczych, niezbędna pracowitość i inne cechy osobowe, wyróżniające polityka.

W tych dniach Poseł Palikot na swoim blogu w Onecie zamieścił kuriozalny "List otwarty do premiera Jarosława Kaczyńskiego i apel o powstrzymanie jego brata od kandydowania”. W liście wzywa publicznie byłego premiera do nie wystawiania Lecha Kaczyńskiego jako kandydata w zbliżających się wyborach prezydenckich. Przekonuje, że zależy mu na... samopoczuciu głowy państwa. Zdaniem Palikota prezydent potrzebuje spokoju i ciszy, bo tylko one mogą mu przynieść poprawę zdrowia.
Ileż głębokiej wiedzy medycznej w tym zaleceniu! To kolejny przykład stańczykowskiej, antyprezydenckiej roboty, zapewne akceptowanej przez szefostwo dworu.

Skoro problematyka zdrowia polskiego prezydenta jest mu tak bliska, sugeruję posłowi Palikotowi objęcie swoją troską całego społeczeństwa i zaoferowanie premierowi efektywnej pomocy w zmianie skandalicznej sytuacji istniejącej w resorcie zdrowia. Minęły bowiem dwa lata rządów Platformy Obywatelskiej. Bilans tego okresu jest bardzo kiepski, a w zakresie rozwiązania problemów opieki zdrowotnej w Polsce - wręcz fatalny. NFZ, monopolista ustalający koszty, limity i warunki kontraktów medycznych, nadal robi co chce i jak chce. Niektóre dziedziny lecznictwa są całkowicie zaniedbane (np. pediatria i neonatologia), kolejki do operacji chirurgicznych zamiast skracać stale wydłużają się, nie ma jakichkolwiek widoków na ułatwienie dostępu do lekarzy specjalistów, brakuje należycie rozwiniętej profilaktyki zdrowotnej. Można by wymieniać jeszcze wiele ułomności, graniczących z całkowitą niewydolnością organizacyjną obecnego systemu ochrony zdrowia. Tymczasem jedyną troską rządu była prywatyzacja szpitali - eufemistycznie nazywana komercjalizacją, a w terminologii byłej posłanki PO Sawickiej bardziej swojsko – kręceniem lodów. Jesteśmy zatem skazani na dalsze, niekończące się upokorzenia przed poczekalniami gabinetów i szpitalnych izb przyjęć.

Ukoronowaniem urzędniczej nieudolności są ostanie wydarzenia związane z rozporządzeniami NFZ dotyczącymi chemioterapii niestandardowej podawanej chorym na raka oraz pokrętne i kłamliwe tłumaczenia szefa tej jednostki i minister zdrowia. Są one świadectwem kompletnego braku kompetencji ludzi kierujących służbą zdrowia w Polsce.
A więc pośle Palikot – dosyć wypisywania dyrdymałów na blogu, pora na skuteczne działanie. Polska w Panu widzi nadzieję i ratunek!

Brak głosów