Nie będzie dziś o stadionie, czy jak kto woli, basenie narodowym, bowiem tyle wody już się przelało, że bez trudu można by napisać na ten temat powieść-rzekę z gatunku CICHY DON-ek, która miałaby spore szanse na Nobla; tym samym na częściowe choć zasypanie dziury Vincenta, na którą żadne już nici z motka kłamstw nie są dostatecznie mocne. Podobnie było z dziurą w dachu, skonstruowaną za ogromne...