Będąc niemłodym już profesorem, wysuniętym z ramienia naszy partii na ordynatora szpitala, wtargnął raz do mojego prywatnego gabinetu pacjęt o widoku zdrowego byczka…
- Pan w jakiej sprawie wtargnął do mojego prywatnego gabinetu nawet bez pukania, że nie wspomnę o telefonicznem umówieniu się?
- Wtargłem, bo mam już dość czekania, aż mój ojciec skona we szpitalu, którem pan profesor ordynuje! –...