To powinno być tak: Agnieszka Radwańska dochodzi do finału Wimbledonu, wygrywa w nim z Marion Bartoli, wraca do Polski, tłumy na lotnisku, a ona, pierwsze co robi, to udaje się do jaśnie Pana Premiera Tuska. Tam, śniadanko, potem śniadanko w Dzień Dobry TVN, potem wizyta u Kuźniara i spotkanie pod Wielkim Żyrandolem. Tak długo, jak nasza tenisistka wygrywała mecz za meczem, tak długo stacja TVN...