Długo nie pisałem, bo raczej bieżące tematy ogarniali inni blogerzy. Ale jakoś zebrało mi się na pewną refleksję po wizycie w jaskini legalnego hazardu czyli Lotto, oraz odwiedzeniu prywatnego sklepu, gdzie sprzedającym cały czas jest jego właściciel.
Jak zwykle rozmowa zaczyna się od niczego czyli naszego narodowego narzekania. Nie mówię tego w sensie pejoratywnym, albowiem wszyscy wiemy jak...