Zaczyna sę robić gorąco. Tusk tłucze stare termometry i - jak mu kazano w Brukseli - wlewa rtęć do Odry. Oczywiście koledzy ze Stasi go pilnują, by przez pomyłkę nie wlał jej do Łaby. Ciekawe, jak piszę szybko "Tusk", to wychodzi
"Rusk"
i to pewno nie przypadek. Chłopcy czekają na money z Brukseli, bo podczas rządów PiS ich domy zapyziały. Jak Tusk zostanie premierem, a może i po zmianie...