Dramat pana Wiktora Saczkowskiego "Lot do Smoleńska" przeszedłby zapewne zupełnie nie zauważony, gdyby Godziemba nie odkrył go i nie opisał go na blogu. Trudno uwierzyć, że "dzieło" tak pięknie wpisującego się w zapotrzebowanie naszych inżynierów społecznych, zwanych dziś specjalistami od narracji, ukazało się gdzieś na marginesie i bez innych, niż samego autora, pieniędzy.
Spróbuję sobie...