Każdy, kto interesuje się „katastrofą” smoleńską pamięta pogłoski z pierwszych dni o tym iż prezydent spóźnił się na samolot. Chociaż nie tylko interesujący się dzisiaj „katastrofą”. To łatwo było zapamiętać i dotarło chyba do wszystkich. Ta powtarzana jak na komendę przez zdaje się brukowe pisma i mam takie wrażenie że puszczana w lud (jak w latach osiemdziesiątych) przez starych esbeków...