- Loretto – szepnął nagle premier – Lorneto, to, to co utrwali nasz porządek polityczny.
Leżał na plaży w ciemnych okularach i wpatrywał się w przepływające obłoczki, obok, nie kto inny jak Grześ Schetyna dłubał palcem w uchu i przyglądał się temu, co znalazło się potem na palcu.
- O co ci chodzi? – Zapytał błyskotliwie – co to, to Loretto?
- Lakier do włosów – odparł premier i uśmiechnął się...