„Rozwidniało się, stała przy oknie, z twarzą prawie przy szybie, a jej oddech malował na niej fantastyczne wzory.
Na niebie powoli zarysowywał się świt, to piękne zjawisko…jakby z mroku wychodziło coś na miarę bóstwa.
Przymknęła zmęczone powieki, by za chwile unieść je z powrotem, by dalej przypatrywać się tej fantastycznej, powtarzającej się wizji.
Ile takich rozbudzeń pamięta?
I czy one tylko...