To jest jednak tak niesprawiedliwe, że mi tego nadętego pod Publikę do granic możliwości mocarstwowego, pisowskiego balona narracyjnego troszkę żal, bo bałagan (z jidysz, z jidysz to słowo) od wczoraj na Nowogrodzkiej taki, jak podczas pożaru w domu uciech.
Wielogodzinne szczytowanie mediów rządowych (to nie epitet – to klasyfikacja) spowodowane wizytacją (wizyta to taki kryptonim) sekretarza...