Smutno mi się zrobiło, kiedy spowiedź Romana Giertycha w Wyborczej * przeczytałem.
Smutno , bo ja wbrew obowiązującej modzie nie cieszę się, kiedy ludzie wyznają, że a to im nie wyszło, a tamto, pardon – spieprzyli, a tu z kolei postąpiliby inaczej, a w ogóle, to już im nie starcza na sushi, słowem - robią z siebie nieudaczników albo nawet (to ostatnio w wyższych sferach bardzo trendy) debili.
...