Zarzekałem się, że już więcej niczego nie napiszę o ideologii dla idiotów, czyli gender i jej piewcach, których nie bez racji porównałem na łamach Warszawskiej Gazety do dawnych wielbicieli i propagatorów teorii radzieckiego profesora-szaleńca, towarzysza Łysenki.
Widząc jednak jak lewactwo nerwowo i histerycznie reaguje na miażdżące argumenty, które w pył obracają fantasmagorie spadkobierców...