Jakoś nie mam ochoty, ani weny, by za dużo pisać, czasu też dzisiaj nie mam nie za wiele. Może zatem wrzucę notkę o Mombasie, gdzie zawinęliśmy po nerwowym przelocie z Seszeli. Nerwowym, bo w rejonie nawiedzanym przez piratów. Przez cały przelot trzymamy podwójne wachty, na mostku, na rufie, na górnym pokładzie, jesteśmy w kontakcie z centrum antypirackim, z okrętami patrolującymi rejon…
Czytam o...