Zdaje się, że program Jana Pospieszalskiego „BLIŻEJ” to jedyna istotna produkcja telewizji publicznej, w której można doszukać się elementów sławetnej „misyjności”, za którą wkrótce zapewne przyjdzie zapłacić każdemu konsumentowi energii elektrycznej. I wcale nie chodzi o to, że tylko z jego programu polski telewidz dowie się, co myślał i czego chciał na kilka dni przed wprowadzeniem stanu...