Ponoć mamy wolny rynek w sektorze bankowym. No właśnie „ponoć”, a słowo „wolny” oznacza raczej wolność do traktowania klientów jak bydło, które można dowolnie strzyc i doić. Nie wiem czy zachodnie korporacje, będące w większości właścicielami nadwiślańskich banków przyniosły je ze sobą, ale tak właśnie jest. Co gorsza, sami dajemy się tak robić o czym dobitnie świadczą centra miast opanowane...