Nie ma lemingów, bo jak mówić o ich istnieniu, skoro od kilku dni coraz więcej celebrytów z chichotem mówi o sobie: jestem lemingiem! Tak jakby znaczyło to, że jest się geniuszem, królem stada, albo samcem alfa. To słowo istniało tak długo, jak oznaczało lekceważący stosunek do wszystkich polskich matołów beznamiętnie kupujących każdy kit, jaki im wciskał rząd albo Gugała (bo Lis już wycieka z...