Pogoń za tytułami naukowymi w najnowszej historii Polski ma swoją niechlubną tradycję. Pierwszy napinał się niejaki Aleksander Kwaśniewski każąc nazywać się magistrem, choć zgodnie z prawem był tylko maturzystą. Pamiętamy też bakałarza Radosława Sikorskiego lansującego się jako magister.
Do kompletu można dodać też Vincenta Rostowskiego, zwanego profesorem. W każdym z powyższych przypadków...