Miałam kiedyś taką zabawkę, w której kulka, poruszając się po torze, musiała wpaść do określonej dziurki.
Można było oczywiście, grać w to bez końca, potrząsając zabawką po osiągnięciu celu, który wymagał sporej motywacji, zręczności i odrobiny szczęścia. Ten tor był wymuszony celem, ale osiągnięty, sprawiał wiele frajdy. Ale dziurka była tylko jedna.
Przypomniała mi się ta zabawka podczas...