Zablokował Warszawę i odleciał.
Odfrunął nasz umiłowany , ocieplany nieustannie od wielu miesięcy misio Dymitr.
Pozostał tylko żal, czekanie na odwzajemnienie uczuć lub wybór: oszaleć z tej wielkiej miłości bez wzajemności, czy też zabić tę miłość.
Na razie salonowcy zamarli w miłosnym korowodzie, spętani pętlą miłości i bezgranicznej ufności do misia.
Na miłość lekarstwa nie ma.
Dopada...