Żadnego filmu Smarzowskiego nigdy nie obejrzałem, wystarczyl mi fragment jakiegoś filmu, bym się trzymał od tych klimatów z daleka. A gust mam niezły, znajomość literatury też, więc zawierzyłem swojej intuicji i okazuje się, że słusznie.
Ale do rzeczy, czyli do analizy. Na wstępie parę uwag metodologicznych, żeby była jasność i żeby potencjalni adwerarze mieli pojęcie o czym rozmawiamy.Otóż jeśli...