Komorowski wybrał się na spacerek. Rozmawiał z obywalelami. Ale, żeby nie strzelił "Bronka", chodziła za nim sympatyczna pani i podpowiadała, co ma mówić. Ale, widać prezydent powinien iść do laryngologa, bo mimo suflowania i tak mówił takie rzeczy, że jego sztab ponoć stowerdził: "no, to mamy przerypane"...