Na słynny już marsz 1000 fartuszków, o przepraszam, 1000 tóg, przybyli sędziowie z zaprzyjaźnionych z "Nadzwyczajną kastą" krajów UE. W tym również z Francji. Szczególnie trzeba podziwiać odwagę tych ostatnich. W końcu przybyli do kraju, w którym łamana jest demokracja, tłamszone swobody obywatelskie, szaleje faszyzm. Po doświadczeniach z własnej ojczyzny, która w imię starej, zasiedziałej demokracji wysyła policjantów do brutalnego tłumienia wszelkich manifestacji, nie wykluczając protestów prawników, powinni spodziewać się najgorszego. A tu niespodzianka. Mimo, że sędziowie w Polsce mają...