Zmarnowane szanse - prof. Zdzisław Krasnodębski

Obrazek użytkownika emka
Artykuł

Każdy, komu na sercu leży dobro i wolność Polski, mógł na wieść o katastrofie wyciągnąć jeden tylko wniosek, i to niezależnie od bezpośrednich przyczyn katastrofy. To powinien być wielki sygnał alarmowy wzywający do zbiorowego wysiłku, do politycznej mobilizacji, do narodowych rekolekcji.

Są różne rozumienia dobra państwa, racji stanu, ale niewątpliwie jest też granica tej różnorodności. Poza nią kończy się symboliczna i ponadpokoleniowa przestrzeń Rzeczypospolitej. Otóż katastrofa smoleńska i stosunek do niej tę granicę ostro wyznacza. Kto chce uczynić ze śmierci tych 96 osób jeden z wielu wypadków, kto sądzi, że można przejść nad tą katastrofą do porządku rzeczy, ten znajduje się poza tą przestrzenią.

Dzisiaj tak zatraciliśmy poczucie rzeczywistości i wyczucie miary, że przyjmujemy jako rzecz normalną sposób, w jaki zachowuje się rząd Rzeczypospolitej po tej katastrofie i przed nią. Tymczasem jest to zachowanie, które pozwala na najgorsze przypuszczenia. Czyż nie jest rzeczą oczywistą, że premier RP powinien trwać przy zmarłym prezydencie, zadbać o jego godność, że rząd RP powinien uczynić wszystko, by śledztwo przeprowadzono energicznie, przejrzyście, by nie powstało najmniejsze nawet podejrzenie, że czegoś nie dopatrzono? To nie rodziny ofiar i opinia publiczna powinny się domagać informacji, to rząd powinien stale informować obywateli o tym, co się dzieje w tej sprawie. Tymczasem karmiono nas kłamstwami lub półprawdami. "
całość tu:
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3659205#p3659417

Brak głosów