Pójdę
Gdy trawy szronem wyprężone
zetrą świtem milczącym
nocy wyblakłą zasłonę
Pójdę
Zostawiając październik
tam gdzie leżą ziemi
nad nimi zwalonej wierni
Pójdę
Gdzie zasunięte powieki
nie broczą światła
tym co zasnęli na wieki
Pójdę
Zawinę w kruche płatki
modlitwy te spóźnione
dla gospodarzy datki
Pójdę
Spróbuję ogrzać z góry
ogarkiem drobnym to
co zbyt zimne z natury
Pójdę
Grudę twardą poruszę
...