Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Obrazek użytkownika jazgdyni
Historia


 
Zakręceni optymiści, niepoprawni durnie i żartownisie mówią o trójpodziale władzy. Ba, nawet o czwórpodziale. A ja się śmieję. Te minione ćwierć wieku naszej historii, to jeden wspólny tygiel, gdzie kolejne władze, biznes z pierwszych stron gazet, wojsko, policja i służby tajne, biskupi i dyplomaci, wszyscy razem kłębią się i gotują w rytm głównego składnika, którym są przestępcy i gangsterzy. Nie wierzycie? To poczytajcie jak, nie tylko Trójmiastem rządził jeden człowiek – gangster, Nikodem Skotarczak.
 

<<<<<   >>>>>

 
 
Byli nieco zmęczeni. Nie są już kurcze małolatami. Całonocne balowanie lekko ich wykończyło. Żony, odpicowane, jak zwykle, też już były lekko nieświeże. Lecz byli do tego przyzwyczajeni. Imprezowanie non-stop to styl życia. Należy się im. Byli przecież królami.
Las Vegas w Gdyni na Chwarznieńskiej, tuż przy Obwodnicy,przed południem było zamknięte. To jest nocny klub. A uczciwie mówiąc dosyć ekskluzywny, jak na te czasy, burdel. Jednakże dla nich rzadko które drzwi były zamknięte. Siedzieli więc z małżonkami, po tych hucznych imieninach Kury i czekali na wiedeńskie śniadanie, popijając na klina, przygotowane przez speca od tych spraw, drinki.
A potem on z żoną pojedzie się do chaty za Wejherowo i trochę się prześpi, zanim wieczorem zacznie się nowe życie i nowe interesy.
Byli znużeni. I ich czujność opadła jak kurtyna....
 
***
 

 


Ćwierć wieku wcześniej
 
Podjechaliśmy taksą prawie pod samo molo w Orłowie. Mieliśmy zarezerwowany stolik u Mamuśki w "Skorpionie" i Leszek, kucharz niebylejaki, szykował już słynną kaczuchę. Lecz przed posiłkiem warto było coś wypić w "Maximie" u Mecenasa. "Maxim" był o rzut beretem od "Skorpiona".
- Cześć Nikodem. My tylko na szybkiego drinka. Co słychać?
- Cześć, wchodźcie, wchodźcie... - I uśmiechnął się tym swoim zabójczym uśmiechem.
Klatę miał, jak stodoła, mimo tego był w pewien sposób elegancki. Chociaż to zwykły bramkarz, ale już się mówiło, że to zaufany człowiek Mecenasa. Włosy miał przycięte, zgodnie z kanonem w tych sferach, na ruskiego mafiozo, czyli dosyć wysoko wygolone po bokach. Przy nim wyglądaliśmy, jak hippisi.
- Po staremu bracie, jakoś leci. – Otworzył drzwi, odgarniając cierpliwie oczekujących i wpuścił nas do środka.
 
To jedno z pierwszych wspomnień Nikodema. Z bramkarzami, czy to ze studenckiego "Żaka", czy z szemranego "Maxima" wypadało dobrze żyć.
Inaczej, kurcze, nie było imprezy.
Jak sięgam pamięcią, to wielu z tych bramkarzy zrobiło później kolosalną karierę. Jeden, na przykład, dobrze ustawiony w ZMS-ie, tej wylęgarni czerwonych kacyków, został słynnym developerem, z pensją już w roku 2000, w okolicach stu tysięcy złotych miesięcznie.
Lecz, żaden, tak, jak Nikodem, nie został królem.
 
***
 
Minęło parę lat.
 
Hamburg. Dla polskich marynarzy to pierwsze okno na wielki świat. Szczególnie, gdy już się wracało do domu, to tutaj robiło się najważniejsze, niezbędne zakupy.
Oczywiście, w pierwszych rejsach każdy biegł do dzielnicy St. Pauli, aby na Reeperbahn, nasycić oczy zepsuciem zachodu, różnokolorowymi i różnogabarytowymi kobietami okupującymi okna wystawowe we wiadomym celu.
Jednakże, po zaspokojeniu ciekawości, później już zazwyczaj kierowało się do dzielnicy Baumwall, pospolicie zwanej Żydowem, albo u Żydów. Było to dosłownie bardzo blisko, więc strategicznie położone, parę kroków od Landungsbruecken, czyli wielkiego pomostu, do którego przybijali wszyscy marynarze stateczkami z portu, po drugiej stronie rzeki. I ruszali, na zakupy do Żydów.
 
W drugiej połówce lat siedemdziesiątych miałem właśnie u Żydów zakupić popularne wówczas niesamowicie, zegarki cyfrowe, na które miałem zamówienie. Wszedłem do sklepu z elektroniką, który rekomendował mi kolega. Wtedy usłyszałem:
- Hej stary! Co słychać? Witaj! – to był właśnie Nikodem. Siedział w kącie przy stoliku, z drugim gościem z Trójmiasta, Grubym i popijał kawę.
- Cześć! Kopę lat; co ty tu robisz? -  Zdziwiony zagaiłem.
Okazało się, że sklep, to jego biznes tutaj i handluje czym się da. A dopiero sporo czasu potem, dowiedziałem, że sklep był przykrywką jego ciemnych i nielegalnych interesów.
 
***
 
O ile pamiętam, trzeci i ostatni raz spotkałem Nikodema gdzieś pod koniec lat osiemdziesiątych, w kasynie w Grand Hotelu w Sopocie, gdzie nie grał jak większość, tylko stał pod ścianą, popijał drinka i leniwie się rozglądał.
Dowiedziałem się, że Nikodem, ze swoimi ludźmi, stanowił lokalny bank, który na miejscu pożyczał kasę potrzebującym. Pożyczał na 5%. Dziennie...
Tym razem skinęliśmy tylko sobie głowami.
 
***
 
Ojciec założyciel pierwszej polskiej mafii
 
O kim ja tutaj piszę? Pora przedstawić bohatera.
Nikodem Skotarczak, znany bardziej jako Nikoś, urodził się w 1954 roku. Wykształceniem specjalnie się nie przejmował. Nie interesowało go ono, choć był facetem inteligentnym, nie żadnym tam prymitywem. Interesował się za to kulturystyką i ćwiczeniami fizycznymi. Mieszkał tak, jak nasz pan premier Tusk w młodości, we Wrzeszczu. Taka to była dzielnica...
Już gdy miał 19 lat, został bramkarzem w popularnej Lucynce, a niedługo potem, bramkarzem u Maxima w Orłowie. Oznaczało to również, że został zaufanym człowiekiem tajemniczego Mecenasa, dużej postaci trójmiejskiego półświatka, podobno doktora psychologii, pasera i właściciela różnych rozrywkowych lokali.
Prawdopodobnie na polecenie szefa, Nikoś zaczął organizować, dotychczas rozproszonych, pojedynczych handlarzy walutą, czyli cinkciarzy, w jeden hierarchiczny zespół. W szczytowym momencie miał do dyspozycji około 200 ludzi, cinkciarzy, paserów, prostytutki i złodziei.
Wtedy najprawdopodobniej zainteresowały się nim Służba Bezpieczeństwa i służby wojskowe. Rozwinęła się owocna i długotrwała współpraca.
Dzięki temu, jeszcze za komuny, Nikodem uzyskał nieograniczone możliwości podróżowania po Europie. Działał m.in. w Budapeszcie, Wiedniu, Berlinie, oraz w Hamburgu.
Zaczął się specjalizować w przemycie samochodów. Samochodów kradzionych głównie w Niemczech, Austrii i Holandii. Po długim czasie policja mu udowodniła przemyt co najmniej trzydziestu aut, ale nigdy nie został za to skazany. Bo jakże by? Tymi autami przecież jeździli wszyscy ludzie, którzy tak na prawdę liczyli się w Trójmieście.
Warto też wspomnieć, że Nikoś zbijał też fortunę na wydobywaniu i handlem bursztynem. Podobno 70% rynku należało do niego.
W swoich szerokich interesach współpracował, a także wychowywał takich ludzi, jak Jeremiasz Barański, "Baranina", Zbigniew Nawrot, Andrzej Kolikowski "Pershing", Wojciech K. "Kura", Leszek Danielak "Wańka", czy Andrzej Z. "Słowik". Warto podkreślić, że np. śp. "Pershing" darzył Nikosia największym podziwem i uważał za mentora i głównego bossa.
To była stara gwardia, przestępcy, złodzieje i przemytnicy. Ale nie bandyci.
Ta druga fala gangsterów, okrutnych i bezwzględnych dopiero dorastała.
 
Mając już nieco odłożonej gotówki, Nikodem zaczął inwestować w legalne interesy. Do tego stopnia, ze wszedł w trójmiejski biznes i z przyjemnością był przyjmowany na oficjalnych salonach. Z bardziej humorystycznych momentów tamtych czasów jest fakt przyznania mu medalu "Za zasługi dla miasta Gdańska". Takie jaja.
Wszystkie drzwi, szczególnie w Gdańsku i Sopocie, stały przed nim otworem. A młody pomorski biznes, jak też państwowa administracja, prześcigały się, by z nim się zaprzyjaźnić. Tak, z nim, miłym, uśmiechniętym i eleganckim gangsterem. Twórcą pierwszej zorganizowanej przestępczej – czyli gangu. Mafii.
Jego ludzie, w tym wspomniany Kura, nabyli od prezydenta Sopotu, fantastyczny teren przy samej plaży, na granicy Sopotu i Jelitkowa, dosłownie za bezcen. Tam tenże Kura, zorganizował Towarzystwo Ubezpieczeniowe "Hestia" i wybudował atrakcyjny biurowiec. Dużo ludzi wzbogaciło się wówczas przy tym projekcie. "Hestia" oczywiście nadal się wspaniale rozwija.
To wtedy najprawdopodobniej powstał trwały układ polityczno – biznesowo – gangsterski, który do dzisiaj rządzi Gdańskiem i Sopotem.
 
Nikodem Skotarczak oczywiście parę razy siedział w swoim życiu. Ale nie za dużo. Słynna była jego ucieczka z berlińskiego, sławnego Moabitu, gdy z wizytującym bratem zamienił się ubraniami i spokojnie wyszedł na wolność. Dwukrotnie uciekał też z polskich konwojów. Jak teraz patrzę z perspektywy, to ani policja, ani prokuratura specjalnie się nie kwapiły, żeby gangstera przymknąć. Widać, że wisiał nad nim zawieszony przez służby parasol.
Tak to Nikodem Skotarczak "Nikoś" wspinając się po przestępczej drabinie, w ciągu dwudziestu paru lat został ojcem założycielem polskiej mafii i niekwestionowanym królem Trójmiasta.
Nie zdołałem potwierdzić, ale obiło mi się o uszy, że był gościem na imprezach organizowanych przez Lecha Wałęsę, w rezydencji na ulicy Polanki.
 
***
24 kwietnia 1998 –Koniec kariery Nikodema
 
Pełen życia i wigoru, choć jak podałem na wstępie, nieco zmęczony balangą, ten 44 letni zdrowy i silny mężczyzna, tego poranka, choć właściwie już dochodziło samo południe, czekał w gronie trzech osób – przyjaciela Wojtka K. "Kury" i małżonek na podanie zamówionego wiedeńskiego śniadania.
Kac stępił ich czujność.
Do pokoju weszło dwóch zamaskowanych ludzi. Jeden głośno krzyknął: - Dzień dobry!- i gdy wszyscy odwrócili wzrok, drugi wyciągnął tetetkę i oddał sześć strzałów. Zabił Nikodema na miejscu, a jednym strzałem zmiażdżył Kurze kolano. Kobietom nic się nie stało.
To było klasyczne wykonanie wyroku na zlecenie. Sprawców do dzisiaj nie ujęto. Może nie za bardzo szukano? Także nie znany jest faktyczny zleceniodawca wyroku. Choć mówi się nieco o młodym Pruszkowie, jak też o Rosjanach.
Podobno Nikodem, z pominięciem wszystkich, w tym także Rosjan, chciał bezpośrednio, na własną rękę rozpocząć współpracę z Kolumbijczykami w ustanowieniu stałych nowych szlaków dostaw kokainy do Europy.
Ale tylko podobno...
We wielu domach, ale także biurach i urzędach Trójmiasta zapanowała żałoba po tej śmierci.
Zastanawiającej jest tylko, czy dzieło, to trójmiejskie królestwo, czy układ stworzone przez Skotarczaka nadal trwa? Wielu jest zdecydowanie przekonanych, że tak.
 
 
 
 
***
 
Nikoś był tak lubiany i popularny, nie tylko w Trójmieście, że reżyser Olaf Lubaszenko obsadził go nawet w epizodzie z Janem Nowickim w filmie "Sztos"

 

 

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.6 (15 głosów)

Komentarze

Muszę tu coś dodać, żeby ktoś nie pomyślał, że Nikodem Skotarczak to taki "święty" gangster.
Rok wcześniej, Wiesław Kokłowski, Szwarceneger albo Arnold, którego też przelotnie poznałem, choć nie był z Trójmiasta, zginął przed domem swojej dziewczyny, przeszyty siedemnastoma kulami z kałacha.
Jeżeli to nie Nikoś był zleceniodawcą, to jego przyjaciel Daniel "Zachar" Zacharzewski.
Też dostał parę kul.

Ale Szwarceneger, Zachar, Wróbel to już temat na następny tekst.

Vote up!
2
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1435129

Nielegalne interesy z gangsterami prowadzili bliscy współpracownicy gdańskiego metropolity. Informacja o związkach gdańskiego metropolity Tadeusza Gocłowskiego z gangiem nie żyjącego już osławionego mafioza Nikodema Skotarczaka pojawiła się w aktach rozpracowania przez SB skorumpowanych milicjantów w listopadzie 1984 r.

Tuż obok powstającego kościoła na gdańskiej Żabiance sklep meblowy prowadził kasjer gangu "Nikosia" Tadeusz J. Ten były milicjant nie mógł wyjeżdżać z Polski i dlatego zajmował się rozprowadzaniem skradzionych samochodów w kraju. Zaprzyjaźnił się z księdzem Kuhnbaumem vel Kargulem. Sklep był jednak tylko przykrywką na prawdziwą działalność bandy. Tadeusz J. w Polsce wyszukiwał osoby, które użyczały swoich nazwisk legalizację przemycanych zza granicy samochodów. "Rzeczpospolita" twierdzi, że auta od "Nikosia" kupowali też księża. Dowody potwierdzające taką działalność znalazły się jesienią ubiegłego roku, gdy swoje teczki otrzymał z IPN prałat Henryk Jankowski. Wtedy okazało się, że Kuhnbaum, to TW o pseudonimie Julian. Donosił na prałata, arcybiskupa Gocłowskiego i innych księży m.in. gdy SB przygotowywała się do przyjazdu papieża na Wybrzeże w 1987. [źródło: na podstawie: Rzeczpospolita/IAR/wp.pl] Dodał(a): jarekland http://www.racjonalista.pl/index.php/s,11/k,372/r,1

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1435130

Stan diecezji gdańskiej jest tragiczny nie tylko finansowo. Jeszcze ważniejsza jest jej sytuacja moralna. W stolicy ruchu „Solidarności” nie zrobiono nic, żeby odsunąć od urzędów księży najbardziej skompromitowanych współpracą ze Służbą Bezpieczeństwa. Prawdziwym symbolem stanu diecezji nie jest żaden Areopag, a kariery takich księży, jak b. kapelan ks. abpa ksiądz Zbigniew Bryk, ks. Stanisław Dułak, ks. Jerzy Kuhnbaum - zwany Kargulem (t.w. SB pseudonim "Julian") czy ks. Władysław Matys (również t.w.). To właśnie ci najbliżsi współpracownicy abpa Gocłowskiego doprowadzili swoją działalnością do tego, że, jak pisała "Rzeczpospolita" z 10 czerwca 2007 roku, w protokołach milicyjnych z roku 1984 znalazło się takie zdanie o członku gangu samochodowego: Rozprowadzał je także poprzez swoje szerokie kontakty z księżmi jak np. ks. Kargul, biskup Gocłowski i inni”.

Co ma do powiedzenia na ten temat abp? „Trudno mi się wypowiadać; nie znałem za życia, nie widziałem pana „Nikosia”. Nic na ten temat nie wiem” - odpowiada. Abp broni się, że osobiście nie znał szefa gangu Nikodema Skotarczaka. Ale przecież wiele o nim słyszał. Musiał słyszeć tak wiele dobrego i z ust tak zaufanych, że gdy „Nikoś” został zastrzelony, specjalną decyzją abpa msza pogrzebowa została odprawiona w katedrze oliwskiej, a ceremonię odprawiał jego bliski współpracownik. Abp twierdzi, że „nie docierały do niego żadne informacje, by księża prowadzili nielegalne interesy z "Nikosiem". Trudno w to uwierzyć i chciałoby się, żeby ks. abp zdobył się nie tylko na więcej szczerości, ale i na przeproszenie diecezjan. Takie głębokie przeprosiny naprawdę się im należą. Bo chodzi nie tylko o współpracę bliskich abpowi księży z gangiem samochodowym. Jeszcze bardziej kompromitującą sprawą jest współpraca licznych księży diecezji ze Służbą Bezpieczeństwa. Wśród licznych przykładów sprzeniewierzenia się księży diecezjalnych wierności wobec Kościoła i narodu, szczególnie groŸnym przypadkiem jest ich związek z kiedyś bodajże najwybitniejszym agentem wydziału IV („kościelnego”) SB – Edwinem Myszkiem (którego poznałem, gdy w latach 1978-1979 rozpracowywał gdańskie Wolne Związki Zawodowe). Znany blogger „Gdańszczanin” podaje: „w latach 87-88 Skotarczak wraz z agentem SB Edwinem Myszkiem (obecnie Tower Press) drukował książki drugiego obiegu. Edwin Myszk wylądował potem w znanym wydawnictwie Stella Maris przy biskupie Gocłowskim a Nikoś zajął się gangsterką na wielką skalę.

Oto istota błędów abpa. Księża współpracują z SB i jej agentami, zostają wciągnięci do współpracy z przestępcami, a następnie wciągają ich do współpracy w instytucjach Kościoła. Mimo ujawnienia części tych powiązań, abp nigdy nie traktował ich, jako koniecznych do wyjaśnienia i przecięcia. To dlatego mogły być one kontynuowane już po roku 1989, aż w końcu doprowadziły do tzw. afery „Stella Maris”, która okryła wstydem całą diecezję. Mimo, że przez swoje zaniechania abp doprowadził powierzoną sobie diecezję do bankructwa, nigdy nie zdobył się na stanięcie z prawdą oko w oko. Na koniec słowo o roli, która przyniosła abpowi sławę ogólnopolską – rolę „kościelnej nogi” przy „okrągłym stole”. Była to rola, którą abp odegrał na szkodę dobra wspólnego. Zasiąść w roli rzekomej przyzwoitki

obok ks. Orszulika, to nie jest tytuł do chwały. Przeciwnie. Pozostaje pytanie, czy abp został do niej przymuszony? Miejmy nadzieję, że w spokoju emerytury abp znajdzie wreszcie okazję do szczerości.

http://www.wyszkowski.com.pl/index.php/blog/GdaA-sk-potrzebuje-Herkulesa.html

http://www.google.pl/search?hl=pl&lr=lang_pl&client=firefox-a&channel=s&rls=org.mozilla:pl:official&q=Kuhnbaum+Jerzy&start=10&sa=N

Związki mafioza i KRK (11-06-2007)

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1435131

Kapitan wydziału III (...) sporządził taką notatkę o gangu samochodowym: "W kraju, jak i na terenie Trójmiasta rozprowadzeniem samochodów zajmował się Tadeusz J. (...) Rozprowadzał je także poprzez swoje szerokie kontakty osobiste z księżmi jak np. ks. Kargul(...)" (...) Nieżyjący już proboszcz z Żabianki ks. Jerzy Kuhnbaum bardziej znany, jako ks. Kargul miał najbliższe związki z mafią - twierdzi "Rzeczpospolita". Obok powstającego kościoła na gdańskiej Żabiance sklep meblowy prowadził kasjer gangu "Nikosia" Tadeusz J. Ten były milicjant nie mógł wyjeżdżać z Polski i dlatego zajmował się rozprowadzaniem skradzionych samochodów w kraju. Zaprzyjaźnił się z księdzem Kuhnbaumem vel Kargulem. - Kiedyś ks. Kargul zaprosił mnie do siebie i byliśmy w sklepie tego Tadeusza. Wtedy poznałem też Nikodema Skotarczaka. Widziałem go może ze dwa razy. Wiem, że ksiądz Kargul załatwiał u tego Tadeusza meble i kupił też samochód. To były inne czasy. Nie wiedzieliśmy, że oni tworzą jakiś gang - powiedział ks. Bryk. W ten sposób ksiądz Kuhnbaum stał się posiadaczem prawdziwego rarytasu w czasach PRL-u - czarnego forda sierra. Auta od "Nikosia" kupowali też inni księża. Działalność i znajomości ks. Kuhnbauma budziły wiele wątpliwości jeszcze w latach osiemdziesiątych. - Nigdy nie krył się ze znajomościami, czy piciem wódki z milicjantami. Nikt nie miał dowodów, ale wiele osób podejrzewało, że współpracował z bezpieką. - wspomina w gazecie jeden z księży. Dowody znalazły się jesienią ubiegłego roku, gdy swoje teczki otrzymał z IPN prałat Henryk Jankowski. Wtedy okazało się, że Kuhnbaum, to TW o pseudonimie Julian. Donosił na prałata, arcybiskupa Gocłowskiego i innych księży. http://gdansk-zabianka.mojeosiedle.pl/viewtopic.php?t=19934 http://fakty.interia.pl/polska/news/sb-chciala-wmanewrowac-goclowskiego-w-zwiazki-z-nikosiem,924114 http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/news.php?id_news=23421

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1435132

Brawo Józefie!

 

Tak, jak napisałem - to był jeden tygiel, w którym mieszali się wszyscy, co coś znaczyli w Trójmieście. W tym także duchowieństwo.

Koniecznie należy też wspomnieć o komunistach, czyli tzw. byłych komunistach, którzy urządzili w Trójmieście bagienną sadzawkę.

 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1435133

..że duchowni ...uczestniczyli w tym bajzlu...wiele rzeczy pewnie wypłynie, im prędzej tym lepiej dla Kościoła...

...ciekawym jest kim ten Mecenas był...ja myślę, ze taki Nikoś, to miał patronat dużo wyżej niż polskie mecenasy...tak czuję, a może to swąd czosnku :))))...pozdrawiam niepoprawnie

Vote up!
3
Vote down!
-2

http://trybeus.blogspot.com/

#1435135

Witaj Trybie!

 

To przykre, ale tak było niestety. To trzeba pamiętać smak i zapach tamtego klimatu lat 80-tych i 90-tych, żeby zrozumieć te wszystkie klimaty. Wpadł też w to, taka ikona, jak śp. ks. Jankowski, gdy zaczął chorować. No i afera Stella Maris też była powiązana. Nagle wszyscy tutaj zechcieli robić biznes. Nieważne, że poprzez przestępstwo. Wielu jeszcze nie wiedziało, jak to naprawdę jest poprawnie i sprawiedliwie. To była dżungla z komuchami i KLD w środku.

Kupę ludzi straciło orientację. Więc i niektórzy księża też się pogubili. Nic już nie było takie proste, jak za komuny.

 

Serdeczności

Vote up!
2
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1435137

Kanibalizm. Dosłownie i w przenośni...

Pozdrawiam.

Vote up!
5
Vote down!
-2

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1435136

Witaj!

 

Kanibalizm?

Poczekaj, jak przeczytasz dalszą część o wybrzeżowych mafiozach. Konkretnie napiszę o Arnoldzie, z którym też w życiu się zetknąłem.

 

Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, choć co nieco podejrzewałem, że za tym wszystkim stały i stoją służby. Praktycznie to one stworzyły podwaliny polskiej mafii (akcja "Żelazo"   http://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_%E2%80%9E%C5%BBelazo%E2%80%9D ). Tak, jak utworzyli Platformę Obywatelską i cały czas wspierali SLD.

Teraz dopiero zaczyna mi się wyłaniać pewien obraz. Przerażający.

 

 

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1435138

 Cześć Janusz.

Opisałeś jakieś łzawe  "crying story" - to już jest historią - a poza tym to były krwawe , ale płoteczki :-)))))

Mam nadzieję, że w następnych częściach opiszesz działalność aktualnych trójmiejskich rekinów... mam na myśli sędziów , prokuratorów,  prezydentów miasta , byłych i aktualnych ministrów itd.etc.

A , jeszcze coś.... uważaj z doborem tematów bo znowu jakieś ŁAJZY, zarzucą Ci, że chcesz wywołać wojnę - tym razem - z mafią :-))

serdecznie pozdrawiam

ps.

.... przez kilka dni, nie miałem dostępu do internetu.

Marek

Vote up!
4
Vote down!
-2
#1435142

Sentimental crying story? ;DDDDDD

 

Co ja za to mogę, że życie czasem jest jak Hollywoood? Naprawdę nic nie podkolorowałem!

 

Sędziowie? Prokuratorzy... mówisz? Hmmm.... Mam ich za drobne szuje. Szczególnie tego, co nawet był ministrem.

Ale dałoby się wysmarzyć jakiś krwisty kawałek. Tylko, że to nie oni rządzą. Wiesz na przykład, że w Gdyni jest 20 "Biedronek"?

I pan Krauze też już tutaj niedużym ludzikiem. Kolega z dzieciństwa Mietek C. to jest teraz tutaj gość.

Pomyślimy....

 

Serdeczności

Vote up!
3
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1435149

Tak, to porażające jest.

Pamiętam kiedyś zdarzyło mi się raz jeden w życiu, siedzieć przy jednym stole z oficerem SB, który był przyjacielem przyjaciółki najlepszej mojej żony.

Z psem razem, bokserem  i z przyjaciółką, złożyli wizytę w naszym domu akurat wtedy, gdy po tygodniu ciężkiej harówy na torach, jeszcze wtedy Naszych PKP, relaksowalem się na łonie Rodziny.

                 Przy stole, przy herbacie i przy ciasteczkach, gdy rozmawiając, zaczęliśmy coś mowić o Pielgrzymce Pierwszej z Rzymu, Papieża Polaka, pan oficer z dalekiego Krakowa z Wydziału IV, wspominał coś z uśmiechem o swych kontaktach i o cotygodniowych swych wizytach w Kurii. I o spotkaniach tam z..............,"prawą ręką",  które kiedyś miały miejsce.

Mówił nieprzymuszony chyba ciut więcej z kim tam się spotykał i po co chadzał, no ale ja nie drążyłem tematu i detali już nie pamiętam.

Dawno było,
 

krótko przed wizytą pierwszą Naszego Papieża w Polsce.

Potwierdzeniem słów tego SBeka, stało się dla mnie ujrzenie go na ekranie srebrnym w ekipie dużych chłopaków w ciemnych garniturach i ciemnych okularach, obstawiających Papa mobil.

Wspominał przy stole podczas wizyty u nas w domu, że to wlaśnie będzie robił, czyli będzie w grupie kolegów zabezpieczenia bezpośredniego Naszego Papieża.

Długie ręce SB były wszędzie i wszystko miały pod kontrolą. Podobnie chyba jest dzisiaj.

Nihil novi sub Sole.....
 

 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1435145

i  temu z Tuskstadtgradu. Szczurek też własnom piersiom bronił lotniska pod Gdynią i szybko ucichł. Musi - mafia czuwa...

Albo mnie się tak wydaje.

Raz to sobie nawet pomyślałam, że to lotnisko ma cuś wspólnego z AmberG., taki offshorek Ambera i cicho się zrobiło żeby Ambera póki co nie eksponować bo trefny jest, a jak szum ucichnie to chłopcy od ośmiorniczek wszelkich ruszą do akcji i lotnisko ruszy.

Układ był, jest i przynajmniej teraz wciąż wygląda na to, że póki co kto na układ rękę podniesie to układ mu ją odrąbie przy samej d... . O czym dowiemy się po jakimś czasie, gdy układ kogoś zniknie. Póki co umarzają sobie śledztwa bo przestępstwem jest gdy baton za 90 groszy jakaś babcia zniknie w markecie, ale przestępstwem nie jest jeśli królik & ska zniknie 90 mld. Dodrukuje. Wszystko jedno...

Pozdrawiam.

 

PS. Lokalną mafię informuje, że zapomniała mi spałować komentarz u Antysalona. Nie zauważyła czy co ? :D:D:D

Vote up!
2
Vote down!
-3

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1435169

Samaś czysta prawie jak cnotliwa Zuzanna ale od czego masz  frajerów  od brudnej roboty, jak to mafia ?Tym razem operator taśmy dziurkowanej, czyli kasownik  banderoli papieru toaletowego, spisał się na medal. :D:D Brawo !:D:D:D

Przypominam, że w zakładce Wiadomości i Polecanki jest wciąż sporo "terenu niekontrolowanego" made in contessa. :D:D:D Tam palkować wam nie pasuje ? Czemu, "skromnisie" ??? :D:D:D

 

Vote up!
0
Vote down!
-1

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#1435239

Hrabino,

 

jak wiesz nasz budyń był tak mocno umoczony w amber gold i linie lotnicze OLT, że własnymi ręcyma ciągnął saolot na płycie lotniska. Szczurka tam nie było. Więc wątpię. czy OLT chciałoby zrobić sobie bazę na nowym gdyńskim lotnisku. To był wybitnie gdański projekt. A Szczurek z tym nowym lotniskiem widocznie zadziałał bez zgody mafii i dostał po łapach.

Będę musiał powęszyć....

Vote up!
1
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1435242

Kulisy mafii we Włoszech. "Ona jest dziś największym przedsiębiorstwem w kraju" - No­wo­cze­sna mafia nie wal­czy już na uli­cach, ale in­we­stu­je duże środ­ki w sek­tor miesz­ka­nio­wy, fi­nan­so­wy, roz­ryw­ko­wy i ga­stro­no­micz­ny. Mafia jest dziś naj­więk­szym i naj­bo­gat­szym przed­się­bior­stwem we Wło­szech. To nie jest mafia, która pod­kła­da bomby, tylko taka, która otwie­ra pie­kar­nie, skle­py i ho­te­le. Za­miast skó­rza­nej kurt­ki i ciem­nych oku­la­rów, nosi do­brze skro­jo­ny gar­ni­tur i je­dwab­ny kra­wat - mówi w roz­mo­wie z "Ty­go­dni­kiem Po­wszech­nym" Gio­van­ni Ti­zian https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Y5y5h66sBL0 W swoich publikacjach pokazuje on, że włoska mafia już dawno przestała robić interesy wyłącznie na południu kraju, a przeniosła się również do jego północnej części. "Włosi z północy nie rozumieją fenomenu mafii albo nie wierzą w jej obecność na swoim podwórku. Myślą, że mafia jest zamknięta w skansenach w Kampanii, Apulii, Kalabrii i na Sycylii, albo przechodzą obok niej obojętnie. Takiego zachowania nie rozumiem i nie potrafię zaakceptować" - mówi. "Nowoczesna mafia inwestuje duże środki w sektor mieszkaniowy, finansowy, rozrywkowy i gastronomiczny. Mafiosi są właścicielami hoteli, kasyn i restauracji. Płacąc za kolację albo zatrzymując się na noc w hotelu - nawet o tym nie wiedząc - współfinansujemy niejednokrotnie organizację przestępczą. A ona dla gospodarki jest tym, czym dla człowieka rak: chorobą, która stopniowo wyniszcza cały organizm" - wyjaśnia dalej. "Włochy, szczególnie w latach 70. i 80., stały się areną walk między organizacjami mafijnymi. Cosa nostra, camorra, ‘ndrangheta, klan casalesich i sacra unita prowadziły na ulicach regularną wojnę, w której ginęły setki - bardzo często niewinnych - ludzi. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Zamiast starć - pokój; zamiast strzelania - współpraca. To się po prostu bardziej opłaca. Bo im mniej krwi, tym mniejsze zainteresowanie mediów, policji i śledczych. A mafia - co oczywiste - rozgłosu unika jak ognia" - czytamy na łamach "Tygodnika". Giovanni Tizian w rozmowie z Jackiem Tacikiem zaznacza też, że dziennikarstwo we Włoszech nie jest łatwym, a już na pewno nie jest bezpiecznym zawodem. Przekonał się o tym na własnej skórze. Przytacza też statystyki. Według danych zebranych przez jedną z fundacji wynika, że tylko od 2006 do 2011 r. różne grupy przestępcze groziły 925 dziennikarzom. To wszystko dzieje się w demokratycznym kraju, który od zawsze jest członkiem Unii Europejskiej. "Dostałem do podpisania swego rodzaju kontrakt, który dokładnie określa, na co mogę sobie pozwolić, o czym mogę mówić, a co jest obłożone tajemnicą. Tych obostrzeń jest bardzo dużo. Wielu nie rozumiem, część wydaje się nielogiczna, ale do wszystkich się stosuję. Wiem, że są po to, żebym był bezpieczny" - mówi o swoim układzie z policją, która dba o jego bezpieczeństwo. Włoski dziennikarz wyraźnie podkreśla, że nie uważa się za żadnego bohatera. Wyraźnie zaznacza, że jest jedynie dziennikarzem. "Słucham, analizuję i piszę. To pasja i powołanie. Ale w pojedynkę - o tym wie każdy - z mafią wygrać się nie da" - dodaje. "Bohaterem zbiorowym ma szansę zostać całe społeczeństwo. Nie wiem tylko, czy będzie to nasze pokolenie, czy może już pokolenie naszych dzieci. Jeżeli ich, to naszym zadaniem, tu i teraz, jest stworzenie legislacyjno-informacyjnej machiny, którą oni po nas przejmą i wprawią w ruch, a która - miejmy nadzieję - raz na zawsze załatwi sprawę z organizacjami przestępczymi" - mówi. Tizian przypomina również, że jedynie osoby naiwne mogą myśleć, że mafia to zmartwienie samych Włochów. W rzeczywistości to problem, z którym boryka się cała Europa. "Do walki z nowoczesną organizacją przestępczą niezbędne są nowoczesne i śmiałe regulacje. Chodzi o takie mechanizmy, które nie tylko będą nakładały ogromne kary finansowe i wysokie kary więzienia, ale - już w zarodku - będą uniemożliwiały mafii wniknięcie w zębatki europejskiej machiny gospodarczej. Bez tego nigdy się od niej nie uwolnimy"

 

 

http://andrzejkursa.pl/documents/MAFIAS%C4%84DOWA.pdf

Za Tygodnikiem Powszechnym

Vote up!
2
Vote down!
0
#1435153