Przyszłość PiS-u.

Obrazek użytkownika Danz

„Jest takie powiedzenie, że do trzech razy sztuka, ale obawiam się, że dwie porażki to już będzie ilość wystarczająca. Jeżeli w 2011 roku wyborów nie wygramy, to ja pozostawię miejsce innym” Zapowiedział prezes PiS-u, Jarek Kaczyński, podczas swego spotkania ze studentami i naukowcami na KUL-u.Po wykładzie Jarek odpowiadał na pytania uczestników spotkania. Jedno z pytań dotyczyło wyborów w roku 2011 (mogą być wcześniejsze), a konkretniej co zrobi Jarek jeśli Pis przegra następne wybory. No i Jarek obiecał, że po ewentualnej porażce wycofa się z polityki. Wniosek jest jeden, Jarek wierzy, że wygra następne wybory, skoro tak łatwo się skreśla z polityki. Problemem PiS-u na dzień dzisiejszy jest to, że Jarek nie wyhodował następcy na swoje miejsce. Wydaje się, że Ziobro nie jest akceptowany przez wszystkie środowiska wewnątrz PiS-u. Może więc wyrośnie ktoś, kto będzie w stanie unieść przywódctwo, ktoś kogo zakceptują i młodzi i starzy? To jeszcze kwestia czasu, ale pewnych wyborów trzeba dokonać już dzisiaj. I takich decyzji należy oczekiwać od prezesa PIS-u, wybrania dwóch, trzech kandydatów, którzy przedstawią alternatywne wizje dla PiS-u, a także rozwoju Polski. Polityków, którzy potrafią przekonać do siebie innych, polityków medialnych, ale i skutecznych. Czy jest na to gotowy Jarek, a także środowisko byłego PC? Lepiej dla PiS-u, żeby byli gotowi na takie decyzje już dzisiaj. Bo przyszłość tworzy się dzisiaj, a jutro nie stworzy się z pustki. Chciałbym też wiedzieć jaką wizję państwa i gospodarki mają działacze PiS-u w roku 2008? Czego nauczyli się w ciągu tych 6 miesięcy gdy są w opozycji? Chciałbym dowiedzieć się co było złego, jakie błędy popełnili, a co zmieniliby w ministerstwach, którymi rządzili w latach 2005-07? Co mają do zaproponowania Polakom, jaką wizję na przyszłość? Wobec zbliżającego się fiaska PO, mamy prawo wiedzieć, czego możemy oczekiwać od PiS-u po ewentualnych zwycięskich wyborach w roku 2011. Wobec napastliwości mediów, które w tendencyjny sposób tropią „zbrodnie kaczystów”, których tak na prawdę nie ma, normalna dyskusja, czy samokrytyka nie wydaje się być możliwa. Nie oznacza to, że nie należy rozmawiać z Polakami. Bo w ostatecznym rozrachunku to Polacy głosują i wybierają, a nie dziennikarze i medialni oligarchowie. Już przecież bywało tak, że "polski naród nie dorastał do demokracji", jest taka szansa, że znowu "nie dorośnie".

Brak głosów